To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
bestofwhisky.pl
Forum koneserów i pasjonatów | Hejtujemy od 2005 roku

czyli 'dlaczego napisałem whisky dwa razy?' - Oceny whisky sprzed lat a obecne

PawelWojcik - Wto Mar 01, 2016 4:39 pm

no to jasne teraz... te wszystkie 9-10-tki ida "spod lady" (podczas spotkan BOW).
podli egoisci, robcie chociaz smaka swoim czytelnikom i zamieszczajcie wiecej tych "zeliwnych wannien z lokatorami" w bazie. na forum to jakos gubi sie, przepada, zapomina.
postaram sie przyjechac oczywiscie :)

Rajmund - Czw Mar 03, 2016 2:18 pm

Coś takiego napisałem. Na wypadek gdyby jeszcze się chciało na ten temat dyskutować.

http://www.bestofwhisky.pl/news.php?id=153

Wiktor - Czw Mar 03, 2016 6:35 pm

No i co można powiedzieć? Chwalić głupio, ale i milczeć niełacno ;) To może lekko polemicznie dla rozruszania dyskusji?
Nie wiem, czy tak do końca zasadne jest wrzucanie "do jednego wora" genezy oraz subiektywizmu wrażeń, skojarzeń i opisów whisky, bezdyskusyjnie i zawsze w pełni indywidualnych (w sensie: niemierzalnych i nieweryfikowalnych, wedle żadnej metodyki), ze sprawą subiektywizmu jej oceny - który wydaje mi się już sprawą, co najmniej, dyskusyjną.
Obserwując nasilający się ostatnimi czasy trend podważania sensowności idei oceniania whisky, a w następstwie jej porównywania i wręcz nagradzania, ergo - późniejszego kierowania się innych osób takimi właśnie przesłankami przy zakupie, można odnieść wrażenie, że na tym dezawuowaniu znaczenia opinii jako takiej i na podważaniu jej merytorycznej wartości komuś w branży coraz bardziej zależy (to oczywiście w najmniejszym stopniu nie jest uwagą pod adresem Rajmunda).
Z trudem przebrnąłem niedawno przez pewien artykuł, w którym jakiś Bardzo Mądry Amerykanin (a w każdym razie ktoś o ichnijnym sposobie myślenia) z uporem godnym lepszej sprawy dowodził, jak to żadne oceny sensu i znaczenia mieć nie mogą, skoro nawet "najlepszym panelistom" zdarza się te same trunki oceniać różnie i niekonsekwentnie, ich oceny bardzo często są skrajnie odmienne, a w ogóle to mają oni zbyt "przeorane" podniebienia i nie potrafią docenić tego co smakuje tzw. zwykłemu śmiertelnikowi... Z tego typu bardzo powierzchowną (by nie powiedzieć prymitywną) narracją ma się ostatnio do czynienia na zagranicznych łamach dosłownie co i rusz. Wszystko w sferze funkcjonalności ocen whisky - przede wszystkim w kontekście realnej możliwości zmierzenia jej jakości - jest podważane akcentowaniem dogmatu tego jakoby "nieuchronnego" subiektywizmu...
Tymczasem nie wydaje mi się, aby była to właściwa, a już na pewno jedyna droga zmierzenia się z zagadnieniem: "czy istnieje sposób na rzeczową ocenę whisky"? Wyzwaniem byłoby raczej zastanowienie się nad samą metodologią i nad kryteriami ocen, jakie powinno się stosować powszechnie, niezależnie od skali doświadczenia, okoliczności i tak dalej, aby cały "system" nabrał cech uniwersalności. Zwłaszcza w sytuacji, gdy wpływ ocen "niektórych" spośród oceniających na ceny whisky jest faktem nie mniej oczywistym niż to, że nie bez kozery single-malty za 30 euro jakoś nie smakują nam równie dobrze i nie są oceniane przez nas na równi z tymi dziesięć razy droższymi. Przeważnie! ;-)

Rajmund - Czw Mar 03, 2016 10:33 pm

A do tego jeszcze dojdziemy, Wiktorze. W przygotowaniu kolejny tekst. O tym, co to jest whisky dobra. Tak w skrócie. :)
Ale po drodze będzie jeszcze coś innego...

PawelWojcik - Sob Mar 05, 2016 8:01 am

fajny text Rajmunda, fajny na tyle, ze czytajac az sobie nalalem z jednej takiej paskudnie drogiej flaszki, ktora oszczedzam na swieta ;)
obiektywnie ocenic whisky moze tylko elektroniczny nos i elektroniczny jezyk, a baza nimi utworzona powinna byc kalibrowana indywidualne "pod czytajacego". technicznie robi sie to coraz bardziej mozliwe, pewnie dozyjemy takich nieciekawych czasow.
poniewaz wlewam whisky nie tylko do gardla, ale czasami jeszcze do probowki, uwazam, ze juz dzis wiecej informacji "technicznej" ze strony producenta podnioslo by wlasnie objektywnosc ocen i latwosc wyboru. nauczylismy sie rozumiec % etanolu i ppm torfu, wiec czemu by nie zrozumiec np. gestosci, poziomu cukrow, tanin, czy wrecz cyt. "mrówczanu izobutylu" ?
wiem, wiem. rynek...

nudzic zaczynam, a chcialem zadac calkiem konktetne/praktyczne pytanie starym wypijaczom:
jak umiejetnisci sensoryczne (percepcja smakowo-zapachowa) ewaluuja w czasie?
jestem na poziomie 4-tej setki butelek/sampli i jak czytam swoje zapiski z 1-szej, ba nawet i z 3-ciej, to smiac mi sie chce z samego siebie. dobrze, ze bloga nie prowadzilem :) dodam, ze przed whisky smakowalem wiele innych alkoholi, wiec nie od zara zaczynalem.
z drugiej strony Wiktor napisal, ze moze dzis spokojnie podpisac sie pod swoimi notkami sprzed 10-ciu lat. wiem, ze to indywidualne, ale pewnie jest jakis czas, jakas ilosc wypitych sampli, ilosc zdobyrej wiedzy, po ktorej pojawia sie pewna stabilnosc w ocenach. jak to jest?

Wiktor - Sob Mar 05, 2016 9:09 am

Ponownie podkreślam, że wg mnie powinno się rozdzielić kwestie opisowo-analityczne od samego oceniania whisky (whisky dobra - whisky zła). Mieszanie do tego preferencji indywidualnych w zakresie profilu whisky ("kalibracja") zdaje mi się najcięższą zbrodnią i służy wyłącznie zaciemnianiu obrazu oraz gmatwaniu wniosków, i tak wcale nieprostych ;)

Skupiając się już na ocenach, bo o nich tutaj jest mowa. Tak, podpisuję się pod "dawnymi" ocenami na BOW i przypominam (być może niepotrzebnie), że owa baza notek została założona w roku 2005. Oceny natomiast inkorporowane z innej skali, cały więc proces tworzenia skali 10-punktowej oraz plasowania na niej poszczególnych whisky opierał się na mniej więcej 5-letnim doświadczeniu (zarówno w piciu jak i ocenianiu). Nie zachodzi więc sytuacja, że są tam jakieś oceny wrzucone "na żywioł" albo nieprzemyślane, czy nie znajdujące oparcia w analizie ex post ;)

A całkiem czym innym jest treść tasting notes, ich objętość i tak dalej, zdolność albo niezdolność degustującego do wychwytywania zniuansowanych różnic i nazywania ich. Lapidarność opisu w żadnym razie wartości notek nie przekreśla, ani nawet jej nie definiuje. Tutaj nawiązuję już do samego pytania, ale jako się rzekło - odpowiem w osobnym temacie.

PawelWojcik - Sob Mar 05, 2016 10:31 am

piszac o "robocie" mialem na mysli to, ze moze on zaledwie "zmierzyc" whisky. aby ja ocenic potrzebuje wlasnie "kalibracji" tych parametrow pod okreslone odczucia (osoby lub grupy osob), oraz musi znac ich preferencje. im mniejsza roznica miedzy skalibrowanym pomiarem, a preferencjami, tym wyzsza ocena.
bez poezji (matematycznie) to moze byc niestety tylko tak ;)

Wiktor - Sob Mar 05, 2016 11:17 am

PawelWojcik napisał/a:
jak umiejetnisci sensoryczne (percepcja smakowo-zapachowa) ewaluuja w czasie?
jestem na poziomie 4-tej setki butelek/sampli i jak czytam swoje zapiski z 1-szej, ba nawet i z 3-ciej, to smiac mi sie chce z samego siebie. dobrze, ze bloga nie prowadzilem :) dodam, ze przed whisky smakowalem wiele innych alkoholi, wiec nie od zara zaczynalem.


Zaryzykuję twierdzenie, że sama percepcja nie ewoluuje jakoś znacząco. W każdym razie nie od częstszych czy regularnych kontaktów z whisky ;-) Zdaje mi się, że znacznie bardziej kluczowe jest poznawanie kolejnych smaków i aromatów wogóle, oraz "aby język giętki, powiedział wszystko, co pomyśli głowa". Bo z pisaniem tasting notes nie jest jak z jazdą na rowerze, niestety ;-)
Doskonalenie warsztatu powinno jednak podążać w parze z rosnącym doświadczeniem, skłaniającym do konstruowania syntez - poza samą relacją z degustacji, dobrze jest pokusić się z biegiem czasu o znajdowanie stycznych z innymi wersjami whisky, o wskazywanie sobie (ewentualnie także innym) najbardziej rokujących kierunków, uzasadniać wybory, przestrzegać przed ślepymi uliczkami, argumentować bazując na konkretnych - możliwie wielu i różnorodnych - przykładach. Wtedy coraz mniejsze znaczenie wydaje się mieć li tylko osobista preferencja, bogactwo opisu, czy nawet wysokość samej oceny - obarczonej "chwilowymi" ułomnościami, a nabiera go ogólna wiarygodność i wartość źródła per se.

[ Dodano: Sob Mar 05, 2016 11:30 am ]
Rajmund napisał/a:
W przygotowaniu kolejny tekst. O tym, co to jest whisky dobra.


Będzie jazda... :D

Rajmund - Sob Mar 05, 2016 1:13 pm

Ja muszę przyznać, że mam mały problem. Otóż, kiedy zaczynałem się bawić z whisky słodową (ok. 1993-1994r.), było to dla mnie tak nieziemskie odkrycie, że mogę tylko zgadywać - teraz, z perspektywy - jak bardzo na moje opinie o poszczególnych whisky wpływała gorliwość neofity. I taka przemożna, niepohamowana chęć podzielenia się z innymi, propagowania, i tak dalej. Faktem natomiast jest, że nie robiłem żadnych notek z degustacji przez co najmniej pierwsze cztery lata od odkrycia zjawiska single malt, bo gdzieś podskórnie czułem, żem jeszcze nie gotów.

Następna kwestia to fakt, że odkrywałem zjawisko na własną rękę, bez żadnej pomocy. Jedyne, co mogłem gdzieś tam przeczytać to nadęta mitologia, którą zwykle ociekają kontretykiety oficjalnych wersji i materiały propagandowe producentów. Mitologia, w którą swego czasu wierzyłem - co tu dużo mówić... Podobało mi się to nawet. Aż do pewnej wizyty w pewnej destylarni. Ale o tym właśnie będzie nadciągający nowy tekst, więc nie uprzedzajmy wypadków.



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group