To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
bestofwhisky.pl
Forum koneserów i pasjonatów | Hejtujemy od 2005 roku

czyli lustra precz! - Warszawa invaded again

Wiktor - Wto Wrz 05, 2017 8:26 am
Temat postu: Warszawa invaded again
Kolejna porcja pięknych, festiwalowych doznań przed nami. Równe dwa tygodnie po peryferyjnej imprezce na kresach zachodnich, będziemy mieli zaszczyt ocierać się o wielki świat whisky i najprzedniejszych z przednich jego przedstawicieli.
Tradycyjnie czas więc szykować jakiś after (względnie bifor) i opędzlować dramów mało wiela w naszym hejterskim-czarodziejskim gronie. Zaznaczam jedynie, że tym razem kto inny będzie je przez półtorej godziny samplował... :lol:
Ktoś się zgłasza? Są pomysły na samą degustację?

Adam Hochul - Pon Wrz 18, 2017 5:37 pm

;d gdybym byl bogatyyyyy
Rafal - Wto Paź 03, 2017 11:14 am

organizujecie coś Panowie? chętnie bym się dołączył
Wiktor - Wto Paź 03, 2017 11:19 am

W tym tygodniu wszystko się wyjaśni. Odpowiednie działania są prowadzone ;) ale i własne inicjatywy/propozycje mile widziane.

[ Dodano: Śro Paź 11, 2017 12:25 pm ]
Zainteresowani otrzymali stosowne informacje PW/tel.

[ Dodano: Śro Paź 18, 2017 12:31 pm ]
Tytuł: Whisky Live Warsaw edycja 2017

Produkcja: Tudor House

Gatunek: festiwal aspirujący polski

Obsada: ta część branży whiskowej, która jest związana z organizatorem Whisky Live Warsaw lub nie urządza własnego festiwalu aspirującego (coraz mniej liczna)

O co chodzi: "cieszmy się każdą whisky i nie tylko whisky, zaś przede wszystkim wyzbądźmy się uprzedzeń”

Dla kogo: klienci firmy i wyznawcy osoby Organizatora, blogerzy oraz inni stali bywalcy polskich festiwali whisky, stołeczna elita... jak również osoby początkujące w temacie, które z różnych powodów nie mogą (lub nie chcą) uczestniczyć w festiwalach zagranicznych

Premiera: Warszawa, 13-14.X.2017

Cytat: "Portfellen"



Co mi się podobało?

- po pierwsze i najważniejsze: organizacja festiwalu w zakresie przygotowania powierzchni i jej aranżacji, nareszcie była na poziomie europejskim (!), okazała się milowym krokiem naprzód i w końcu przestała negatywnie wpływać na całościowy odbiór imprezy
- kilka stoisk z nieszablonową ofertą, wykraczającą poza „edycje podstawowe plus parę na siłę dodanych single casków” (Stacja Dram, BWM, Adelphi)
- wybór całkiem sensownej whisky w wyżej wspomnianych punktach, swobodnie wystarczający na jeden dzień wartościowej poznawczo degustacji
- fakt, że w cenie biletu były oferowane wyłącznie podstawowe (i nieliczne) whisky, czego bezpośrednim efektem było odczuwalne ograniczenie liczby „elektrycznych hatifnatów”
- ceny whisky na stoisku organizatora (ubolewam, że póki co nie dało to nadzwyczajnego efektu w postaci poważnych ubytków w butelkach, ale grunt to utrzymać takie podejście!) oraz ceny promocyjne w sklepie festiwalowym
- możliwość praktycznego odseparowania się od szopki, tradycyjnie rozgrywającej się na scenie festiwalowej, oraz od dziesiątek (?) egzotycznych stoisk z „odkryciami roku”, „przebojami międzynarodowych konkursów”, „pierwszą whisky z Pernambuko”, podążajciezawilkiem oraz Bóg-wie-czym-jeszcze? (byliśmy i tam, by spróbować również tej niezapomnianej oferty)
- woda, gastro, kieliszek na smyczy, i tak dalej
- lobby jakby stworzone pod afterparty


Co mi się nie podobało?

- winda i, generalnie, jedyna możliwa droga dostania się na festiwal... te aromaty...
- kolejki „do mięsnego” pierwszego dnia festiwalu (z którymi, jakkolwiek, osobiście próbował walczyć organizator)
- nieobecność niektórych stoisk, wystawców znanych z wcześniejszych edycji (ale, ponownie: organizator poczynił starania, by zniwelować negatywne skutki owej sytuacji)
- opędzanie festiwalu słabą selekcją przez przedstawicieli renomowanych firm bottlerskich (najczęściej wyłącznie w postaci caskowej młodzizny z bieżącego cennika) oraz upowszechniający się z siłą tornada, idiotyczny zwyczaj „polewania zza pazuchy” dramów whisky o faktycznych walorach degustacyjnych, a przede wszystkim promocyjnych (czy festiwal jest właśnie po to, aby prezentować wszystkim szaraczkom chłam, a „korumpować” wybrańców?)
- opaska naręczna tzw. dwudniowa (horror) oraz konsekwentnie promowany paździerz (ciągle razi tak samo)
- braki w sklepie festiwalowym - niestety nie udało się nam kupić wybranej z cennika butelki
- przedziwne problemy przy zakupie biletu (również próbowano z nimi walczyć)


W pofestiwalowym komentarzu zwykle piszemy bardziej szczegółowo o naszych wrażeniach, wykpiwamy tandetę, zaściankowość i powtarzające się „rodzime kontrowersje”. Czasem nawet coś, lub kogoś, indywidualnie pochwalimy (nie za często), albo pokusimy się o obrazoburcze, turbo-ekskluzywne porównania. Tym razem jednak wygląda na to, że nareszcie wzięli się za powyższe inni „publicyści”, bądź trybuni ludowi odwiedzający imprezę. Co nas, szczerze powiedziawszy, bardzo cieszy, zdejmując z utrudzonych barków ten, nie do końca przyjemny, a z pewnością nużący, obowiązek ;-) My swoje, najwyraźniej, już zrobiliśmy.
Aż prosi się jednakże o małą refleksję na temat tego, skąd wśród opinii pofestiwalowych przebija coraz mocniej ton bardziej obiektywny, krytyczny, i to w chwili gdy, de facto, osiągnięto niezaprzeczalny postęp w organizacji, gdy „lepiej dzieje się”?... Ano, wygląda na to, że dorasta i pomału wykształca się nam coraz większa grupa osób z uzasadnionymi wymaganiami, z coraz większą świadomością i umiejętnością oddzielania ziarna od plew, za to bez mentalności osiołków i wazeliniarzy, gotowych zadowalać się każdym banałem, chwalić wszystko, przyjąć każdą brednię z pocałowaniem ręki i kolportować ją dalej. Ci ostatni „entuzjaści” są, owszem, nadal w przewadze i pewnie nigdy nie uda się ich wywietrzyć z publicznego dyskursu, lecz sytuacja, gdy coraz częściej czytamy własne myśli wyrażane przez rosnący odsetek polskiego fandomu, gdy górę zaczyna brać merytoryka, jest czymś naprawdę pozytywnym i budującym. Jeszcze whisky nie zginęła.


Ocena (1-10):

- whiskowość: 6
- ergonomia/organizacja: 8 (niewiele brakuje do ideału, ale w tej lokalizacji więcej zrobić się chyba nie da)
- frekwencja: 10 (+7 w piątek około godz. 17:00)
- wystawcy: 5 (...ktoś wypada, by zarobić mógł ktoś)
- wstępniak do pierwszego numeru polskiej edycji „Whisky Magazine”: 10 (ze specjalnym podziękowaniem)
- córka Organizatora: 11



Suma wrażeń:

Nareszcie jest, jak na obecnym etapie być powinno. Przynajmniej, jeśli chodzi o terroir festiwalowy. Klimat imprezy też znacząco upodobnił się do festiwali „z tradycjami”. Wątpliwości co do jakości selekcji oferowanej whisky nadal są, braki - ciągle ewidentne - widać, lecz w moim odczuciu udało się osiągnąć pewien stały poziom, czyli poziom tzw. przyzwoitego minimum. Teraz najważniejsze, by konsekwentnie iść dalej w tym samym kierunku, nie pozbywać się „napoczętych” butelek (whisky w nich nie kiśnie), dokładać co roku kolejne wypusty (!), budować odpowiednio bogatsze portfolio na kolejne edycje. Zadbać o progres w jakości.
Zmieniają się wystawcy, być może wręcz ich ubywa - jednak im mniej liczy się dla kogoś możliwość wysłuchania z kolejnych ust następnej porcji marketingowego banału, a bardziej szansa na spróbowanie kolejnych whisky limitowanych, interesujących, być może lepszych, tym bardziej sytuacja na festiwalu wyda mu się opanowana ;-) Oczywiście skala (i ranga) wydarzenia jest ciągle nieporównanie mniejsza, a wybór whisky skromniejszy - o minimum jeden rząd wielkości - od porządnych festiwali zachodnich, jednak przykładając właściwą miarę, można poczuć się nim do pewnego stopnia usatysfakcjonowanym i „mieć co robić” (z sensem!) przez ładnych parę godzin.
Nie podejmuję się snucia rokowań na przyszłość, wydaje się jednak, że znalazłszy stosowne i docelowe modus operandi w zakresie organizacji, przestrzeni i dywersyfikacji samej whisky, organizator ma teraz otwartą drogę do skupienia się na kwestiach kluczowych. To one przecież ostatecznie decydują już nie tylko o miejscu imprezy na krajowym podwórku (co tu dużo mówić, WLW to aktualnie festiwalowy numer jeden), ale i o pozycji w „rankingu” międzynarodowym. O nią warto powalczyć.


Ciekawostka przyrodnicza:

Drugiego dnia, we wczesnych godzinach wieczornych, wynoszono z terenu festiwalu coś, co mocno przypominało postać „martwego” imprezowicza, choć było najprawdopodobniej zaledwie manekinem, służącym za przestrogę i moralny drogowskaz na drodze ku wyżynom whisky. Widok był szczególny, toteż osoby, które wiedzą coś więcej na temat tego niecodziennego incydentu, które wyniosły z niego jakieś głębokie refleksje, prosimy o komentarz ;)

soma - Pią Paź 20, 2017 6:28 pm

Podsumowanie w punkt. Chyba wiele rzeczy zaskoczyło na plus w stosunku do poprzednich edycji - szczególnie możliwości lokalizacji. Ciekawe czy byłoby możliwe połączenie doświadczeń BOW w zakresie doboru butelek na 6, 7 i 8, możliwości ciekawych masterclass, oczekiwań wyrażonych na tym forum co do festiwali z potencjałem WLW ? To by tylko podwyższyło jakość takiej imprezy, bez wpływu na jej masowy charakter - czyli takie 2 w 1 - dotarcie do klienta masowego (co daje potrzebne paliwo finansowe dla takiej imprezy) z jednoczesną ofertą dla klienta oczekującego trochę więcej - co pozwala na wzrost świadomości konsumentów, poszerzanie horyzontów, nowe i ciekawe doznania. Czy to tylko fantazje ?

Z moich obserwacji więcej stoisk typu BestWhiskyMarket czy stacja dram organizatora dodałoby kolorytu i palety smaków.

BTW Na spotkaniu z Ingvarem Ronde usłyszałem kilka ciekawych rzeczy. Nie kolekcjonuje whisky, nie lubi eksperymentów z whisky, szczególnie w wykonaniu brodatych mężczyzn w kaszkietach z pasją pracujących dotychczas na Wall Street lub innych panów od excela, którzy zapragnęli otworzyć własną małą "gorzelnię". Co do otwarcia Port Ellen to uważa, że kończą się beczki o dobrej jakości - twierdzi, że od kilku lat wypusty są coraz gorsze - więc teraz Diageo ucieka do przodu, gdyż będzie mogło tworzyć "mieszanki" zawierające kroplę starej PE i całą butelkę nowej w cenie z kosmosu.

rosomak - Pią Paź 20, 2017 8:05 pm

soma napisał/a:
Co do otwarcia Port Ellen to uważa, że kończą się beczki o dobrej jakości - twierdzi, że od kilku lat wypusty są coraz gorsze - więc teraz Diageo ucieka do przodu, gdyż będzie mogło tworzyć "mieszanki" zawierające kroplę starej PE i całą butelkę nowej w cenie z kosmosu.


Symptomatyczne jednak, ze nie dal sensownej informacji na temat PE IB. Czy sie myle?

soma - Sob Paź 21, 2017 9:54 am

Ten pan mówił tylko w kontekście Diageo i pomysłu tego koncernu na życie. Nie wspominał nic o IB. Powiedział też ciekawą rzecz odnośnie "młodego pokolenia" - w jego otoczeniu a ma ok 20 letnią córkę prawie w ogóle nie pije się alkoholu, dominuje zdrowy tryb życia i fit - zastanawia się jak podtrzymana zostanie moda na whisky - bo że moda trwa nie ma on żadnych wątpliwości, to nie jest zmiana przyzwyczajeń/nawyków/lepsza sytuacja finansowa - jest moda, a odporna na modę jest klasyka - więc może to jest cel Diageo związany z PE - klasyka zawsze się sprzeda.
rosomak - Sob Paź 21, 2017 10:08 am

Czy to niepijace mlode pokolenie bedzie wiedzialo co jest klasyka Port Ellena? Strasznie pokretna teorie ten facet wymyslil...
Inna sprawa, ze w istocie moze warto na BOW przypominac co tego Port Ellena klasyka jest, bo ze nie wypusty Diageo to jest jasne juz po sprawdzeniu whiskybase. Stad zreszta moja uwaga o IB - sluchacze tego pana wiecej skorzystaliby na informacji jakie klimaty byly u jakich bottlerow w PE w jakich latach niz na opowiesci o sposobie podejscia do wspolczesnej mlodziezy ;)

loom - Sob Paź 21, 2017 10:18 am

20 letnie kobiety we wszelakich uciechach życiowych odnajdują się bezbłędnie :)
Wiktor - Sob Paź 21, 2017 7:23 pm

O cenach z kosmosu mowia glownie ci, ktorzy jednoczesnie wychwalaja i promuja kolejne poczynania diageo z cyklu special releases. Warta uwagi konsekwencja ;-)
Uruchamiajac obie destylarnie D bedzie myslalo w pierwszej kolejnosci o zbudowaniu szerokiego i trwalego rynku zbytu na dwa de facto nowe malty. Czy w postaci single malt? Zapewne tak (trendy rynkowe, sila marki, cena). Poza owszem nieuniknionymi edycjami "kolekcjonerskimi", chocby byly one liczone w dziesiatkach rocznie (watpie), bedzie ogromny wolumen produkcji do pilnego wykorzystania, po prostu do sprzedania celem uzyskania zwrotu nakladow i pokrycia kosztow biezacych. Przy niejako wymuszonym rotowaniu zapasami cena core range powinna korespondowac z porownywalnymi (region, styl, wiek etc.) s/m np. Lagavulin, Ardbeg, Kilchoman. Zwlaszcza przecietne ceny tej ostatniej warto brac pod uwage w tym pierwszym okresie, gdy pojawia sie kilkulatki. Bardzo watpie by Diageo liczac na sentyment waskich grup maniakow zdecydowalo sie ustawic ceny podstawowego portfolio poza rynkiem. Sa na to zbyt cwani ;) Bardziej ciekawi mnie, czy postawia na szybki zwrot nakladow poprzez sprzedaz new make'a firmom ib?...



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group