bestofwhisky.pl Strona Główna bestofwhisky.pl
Forum koneserów i pasjonatów | Hejtujemy od 2005 roku

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat «» Następny temat
Kilchoman 2009 www.sztukawina.pl
Autor Wiadomość
Wojciech 
Singlemalt Whisky Crusader
Wojciech



Ulubiona whisky: Port Ellen
Dołączył: 28 Cze 2005
Posty: 519
Skąd: Jelenia Góra
Wysłany: Czw Maj 20, 2010 7:12 pm   

Widzę, że zrobiła się niezła dyskusja. Moim zdaniem Kilchoman na razie jest ciekawostką i tylko ciekawostką. Może za jakieś kilka lub kilkanaście lat będzie to ciekawa whisky, ale na razie to tylko wynalazek.
Nie piłem spirytu z Ardbega, ale spróbowałem kilka naszych wypustów ze ściany wschodniej (pędzonych przy świetle księżyca) i były lepsze od Kilchoman.
Nie wiem dlaczego, Ardbeg Blasda zrobił się synonimem czarnego luda, mi ta whisky całkiem smakuje, jest tak inna niż cały Ardbeg, że ma coś w sobie :mrgreen: Gdybym miał do wyboru kupić Blasdę, czy Kilchoman, wolałbym Blasdę :D Może kiedyś... Na razie flekuję ją świadomie i z pełnym przekonaniem :wink:
A poglądu odnośnie urokliwości Kilchoman nie zmienię. Otoczenie jest ładne, ale same budynki destylarni są paskudne :mrgreen:
_________________
Pozdrawiam
Wojciech
 
 
Wiktor 
God of Hate
koordynator BOW


Ulubiona whisky: sobotnia
Dołączył: 27 Cze 2005
Posty: 4805
Skąd: Szczecin
Wysłany: Czw Maj 20, 2010 7:14 pm   

Wojciech napisał/a:
Nie wiem dlaczego, Ardbeg Blasda zrobił się synonimem czarnego luda

Kurczę, a ja tak :lol:
_________________
Pozdrawiam,
Wiktor
-----------------------------------------
"Od Arrana, ognia, wojny, i do tego od człowieka, co się wszystkim nisko kłania, niech nas zawsze Bóg obrania"

"Piłem whisky, którym Wy młodzi nie dalibyście wiary. Atakujące płomieniem prosto ku gardzieli. Piłem mieniące się Ardbegi po ciemnej sherry, nalewane prosto z beczek u bram sklepów Sukhindera. Wszystkie te dramy znikną w czasie, jak roczniki na etykietach... Czas umierać"
 
 
 
Pawcio 
Singlemalt Whisky Apostle



Ulubiona whisky: Caol Ila
Dołączył: 27 Cze 2005
Posty: 1085
Skąd: Wa-wa
Wysłany: Czw Maj 20, 2010 10:02 pm   

Tak jak myślałem 200 stówki za 3 YO łychę ;) ) jak to się ma choćby do 18YO Caol ila za 150 zł w Makro;)).

Żenua.
_________________
Pozdrawiam.Pawcio.
"Crusader i Złych Macallan'ów Niszczyciel. Postrach Karuizaw. Protektor Ardmorów. Wielki Piewca CI. BOW Inkwizytor In Spe"P.W.Jasnowski.

NIE TEN PRZYJACIEL, CO CIĘ NIESIE Z KNAJPY DO DOMU, A TEN CO CZOŁGA SIE RAZEM Z TOBĄ
 
 
 
Zirh 
Singlemalt Whisky Follower
poszukując absolutu



Ulubiona whisky: Bunnahabhain
Dołączył: 11 Lis 2009
Posty: 116
Skąd: Miasto Królów Polski
Wysłany: Pią Maj 21, 2010 12:45 am   

Wojciech napisał/a:
Nie wiem dlaczego, Ardbeg Blasda zrobił się synonimem czarnego luda, mi ta whisky całkiem smakuje, jest tak inna niż cały Ardbeg


I o to właśnie chodzi, Wojciechu! Spróbowałeś osobiście, masz swoją opinię, smakuje Ci. Jest OK! Tyle, że TA Ardbeg (Blasda) jest diametralnie inna niż wypusty Ardbeg - na co sam zwróciłeś uwagę. I ktoś, kto nie znając ŻADNEJ innej whisky z rzeczonej destylarnii, wyrażałby na podstawie spróbowania Blasdy opinię na temat CAŁEGO Arbeg (no nie wiem, podnosząc jako zarzut wobec destylarnii, że "w tych Ardbegach to wogóle nie ma torfu"), naraziłby się na śmieszność - szczególnie w kontekście Supernovej et consortes :)

Dlatego zakładanie z góry, że za ileś-tam-lat Kilchoman będzie maturować w czym się da, aby "jakoś ten paskudny smak zamaskować" jest zbieżne z przykładem powyżej - nie można oceniać poziomu rzeki po jednej (kilku kroplach). Może jednak ten smak nie będzie taki paskudny? Może okaże się że robią tam naprawdę dobrą whisky? Tyle, że na to potrzeba czasu. A kto będzie chciał, zagłosuje na to w przyszłości swoim portfelem w sklepie. No offence, ale również chciałbym, aby Rajmund się mylił ( :roll: ), i aby Kilchoman nas w przyszłości niejeden raz pozytywnie zaskoczył :)

Chciałbym, aby Kilchomanowi się "udało". Tak samo jak chciałbym, aby "udało" się Abhainn Dearg (Red River), o której to wspomina Rajmund - bo moim skromnym zdaniem dzięki takim zapaleńcom jak Mark Tayburn "coś się w interesie" dzieje. "Coś", co może ładnie się rozwinąć... bądź ładnie spieprzyć. Wolę jednak widzieć w szklance połowę wody, niż to, że druga połówka szklanki jest pusta...

Ze swojej strony na pewno będę chciał spróbować tego, co na Whisky Olympics w 2011 Mark przygotowuje. I mimo, że można już kupić Spirit of Lewis z Abhainn Dearg (podobnie jak można było kupić new make spirit z Kilchoman) - wolę spróbować czegoś, co jest już whisky. Stąd właśnie było moje pytanie, kto jeszcze oprócz Mirka i Jurka miał okazję pić WHISKY z Kilchoman?

* * * * *

rosomak napisał/a:
Nie znaczy to oczywiscie, ze Kilchomana nie bede probowal podobnie jak probuje Ardbega czy Arrana. Priorytety jednak bede mial inne.
Ogolnie zas co do mniej znanych destylarni - jestem jak najbardziej za tym zeby probowac nie ogladajac sie na oceny - chocby 2-3 wersje.


Nic dodać, nic ująć. Wyjąłeś mi to z ust. Szacunek, Rosomak - sam bym tego lepiej nie napisał!
_________________
pozdrawiam,
Paweł


"I am what I am... so don't try to change me"
 
 
Rajmund 
Administrator



Ulubiona whisky: już sam nie wiem...
Dołączył: 27 Cze 2005
Posty: 1402
Skąd: Świdnica
Wysłany: Pią Maj 21, 2010 8:49 am   

Porównując Kilchoman i Ardbeg nie zapomnij o rożnicy skali produkcji. Wydajność Ardbeg to 1.000.000 litrów. W Kilchoman są w stanie wyprodukować 90.000 litrów. W Kilchoman nie ma miejsca na odstępstwa od normy, szaleństwa w stylu Blasdy. Oni nie robią żadnych "wersji", nie stosują zróżnicowanych słodów, rozmaitości beczek, czy innych kombinacji. Na dodatek, sami sobie hodują jęczmień. W teorii wygląda to bardzo pięknie, wręcz sielankowo. W praktyce - i dobry i zły jęczmień, i udany i nieudany słód trafiają do kadzi zaciernej. Produkt Kilchoman będzie więc z natury wypadkową tego dobrego i złego, udanego i nieudanego. Kilchoman skazana jest na to - niestety - żeby pełnić rolę ciekawostki na gorzelniczej mapie Szkocji. Naprawdę dobre whisky pochodzić będą z Dailuaine, Knockdhu, Inchogwer i innych - gdzie można bardzo łatwo odsiać ziarno od plew.

Tak się składa, że za jakieś dwa tygodnie będę w Kilchoman, gdzie będę uczestniczył w dość gruntownej zabawie podniebiennej m.in. z miejscowymi produktami - i tymi w pełni łiskowymi, i z tymi jeszcze niedojrzałymi. Co najlepiej chyba świadczy o tym, że krzyżyka na tej destylarni tak całkiem nie postawiłem. Pewno, że będę próbował Kilchoman. Obiecuję zachować obiektywizm i zdać tutaj relację z tej zabawy ;)

Pozdrawiam,
Rajmund
 
 
 
Zirh 
Singlemalt Whisky Follower
poszukując absolutu



Ulubiona whisky: Bunnahabhain
Dołączył: 11 Lis 2009
Posty: 116
Skąd: Miasto Królów Polski
Wysłany: Sob Maj 22, 2010 11:42 am   

Rajmund napisał/a:
Porównując Kilchoman i Ardbeg nie zapomnij o rożnicy skali produkcji. Wydajność Ardbeg to 1.000.000 litrów. W Kilchoman są w stanie wyprodukować 90.000 litrów.


Revenons a nos moutons, jak to mawiają przyjaciele znad Loary :)

Chyba się nie zrozumieliśmy :-/. Ja nie porównuję różnicy skali produkcji destylarnianej Kilchoman i Ardbeg, z której sobie zdaję sprawę. Napisałem coś zupełnie innego: mianowicie to, że chyba nie powinno się po jednym produkcie (albo wręcz apriorycznie, bazując na wypustach nie będących whisky) z góry zakładać, że "ja do fanów Kilchoman na pewno się nie zapiszę". Niezależnie od tego, czy jest to kolos w rodzaju Tomatin, czy manufaktura w rodzaju Bladnoch.

Odnośnie skali związanej z wielkością produkcji: popatrzmy na Edradour, która "capacity" ma dokładnie takie samo jak Kilchoman, czyli 90000 litrów rocznie. Owszem, zdarzają im się słabiutkie wypusty - ale zdarzają się rzeczy bardzo dobre. Choćby kontrowersyjne wersje Château d’Yquem Finish (które tak lubią barmani z Domu Whisky). Albo Edradour Ballechin, Batch#3, którego wczoraj piłem, i sprawił mi dużo przyjemności - BTW, na whiskyfun rzeczony Batch "wycenili" na 87 punktów.

Stosunkowo małą produkcję mają przecież takie destylarnie jak Royal Lochnagar, Oban, Benromach czy Glenturret - a każda z nich oferuje rzeczy godne uwagi :) .

Z dużą ciekawością czekam więc na obiecany "rajmundowy test" (choćby ze względu na doświadczenie i skalę porównawczą, którą Rajni dysponuje :roll: ) whisky Kilchoman, który za 2-3 tygodnie być może będziemy mieć okazję przeczytać...

* * * * *

...a chcąc sobie umilić czekanie, dzięki uprzejmości i szybkości przewozowej PKP (tak, wiem, powyższe brzmi jak oksymoron :lol: ), postanowiłem sam spróbować przedmiotu naszej dyskusji, który do mnie w ilości 10cl dotarł: Kilchoman 3YO, Autumn Release, dodatkowo maturowany trzy miesiące w beczkach po Oloroso Sherry, 46%.

Kolor: to już nie jest białe wino - jednak nawet tak krótki czas w "szerowych" beczkach zmienił kolor na bardziej herbaciany. Choć mam w pamięci Mannochmore 16YO od Signatory (beczka po południowoafrykańskim sherry), mające mimo to kolor blaaadziutki.

Zapach: dym, torf, jakieś cytrusiki, brak klimatów szpitalnych.

Smak: TORF!. Owoce, dymek. Nie, to nie dymek tylko dym - solidny. Czuć że to "świeżak", narowisty jak ogier na prerii. Ledwo co rozgniecione ziarenka pieprzu, sól (z lekka OldPulteney'owata). Mało sherry, dużo agresji i "kopnięcia". Znów atak torfu, świeżo wykopanego.

Finisz: Więcej owoców, ale Islayowe nuty są wszechobecne. Szczypie w język, wrażenia podobne jak przy Octomore. Dłuuuugo pozostaje na podniebieniu.

Podsumowując: to "coś" ma 50PPM (Ardbeg się kłania) - i moim zdaniem jest znacznie lepsze od takich strzałów jak Bruichladdich Rocks / Waves / Links, czy Ardbeg 11YO Spirit of Scotland. Nie jest to wybitna whisky, nie jest bardzo dobra - ale jak na swój wiek, naprawdę "daje radę", i nie ma się czego wstydzić przed bardziej znanymi i poważanymi konkurentami. Jest OK. Nie pije się jej z obrzydzeniem, nie jest nijaka. Patrząc na anglojęzyczny internet (whiskynotes, scotchhobbyist, whiskyintelligence), widzę że opinie raczej są podobne. Jeżeli chodzi o mnie: chyba nie skusiłbym się na full-size, ale jeszcze jedną 10cl z chęcią bym w barku potrzymał, aby do niej wrócić za jakiś czas. No i jestem chętny na spróbowanie przyszłych wypustów Kilchoman.

Tyle ode mnie 8)

PeeS, a raczej offtopic: kilkanaście dni temu John MacLellan (bardzo ceniony manager z Bunnahabhain) przeszedł do Kilchoman na stanowisko generalnego managera. Ciekawostka taka :wink:
_________________
pozdrawiam,
Paweł


"I am what I am... so don't try to change me"
Ostatnio zmieniony przez Zirh Sob Maj 22, 2010 3:41 pm, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Wiktor 
God of Hate
koordynator BOW


Ulubiona whisky: sobotnia
Dołączył: 27 Cze 2005
Posty: 4805
Skąd: Szczecin
Wysłany: Sob Maj 22, 2010 2:30 pm   

Hm hm hm ;) Czytam Pawle opis i mam dość mieszane odczucia ;) Znaczy się, konkluzja z gatunku "kraina łagodności" jaką po nim przedstawiłeś, z tegoż opisu - jak dla mnie - nie płynie ;) Ale mniejsza. Czy jednak trafniejsze porównawczo, od kryterium wiekowego, nie byłoby kryterium cenowe? Może i ta Kilchoman być cokolwiek lepsza od innych dymnych, płaskich młodzizn, lecz czy nie słuszniej podkreślić że w tej cenie dostępne są o wiele lepsze opcje?...
Rzecz wygląda dla mnie tak jak od samego początku - wypuszczono na rynek coś owszem pijalnego, aprobowalnego - za niemałą jednak kasę. W tej chwili, poznawszy Twój opis, na pewno nie zaryzykuję butelki, środki ulokuję gdzie indziej... Do Kilchoman podejdę nie wcześniej, jak za parę lat. Niech mnie wtedy czymś pozytywnym zaskoczy :D
_________________
Pozdrawiam,
Wiktor
-----------------------------------------
"Od Arrana, ognia, wojny, i do tego od człowieka, co się wszystkim nisko kłania, niech nas zawsze Bóg obrania"

"Piłem whisky, którym Wy młodzi nie dalibyście wiary. Atakujące płomieniem prosto ku gardzieli. Piłem mieniące się Ardbegi po ciemnej sherry, nalewane prosto z beczek u bram sklepów Sukhindera. Wszystkie te dramy znikną w czasie, jak roczniki na etykietach... Czas umierać"
 
 
 
Czarek 
Singlemalt Whisky Prophet



Ulubiona whisky: Ben Nevis i Caol Ila
Dołączył: 19 Kwi 2006
Posty: 1674
Skąd: Poznań
Wysłany: Sob Maj 22, 2010 2:36 pm   

nic dodać, nic ująć 8)
_________________
Pozdrawiam
 
 
Zirh 
Singlemalt Whisky Follower
poszukując absolutu



Ulubiona whisky: Bunnahabhain
Dołączył: 11 Lis 2009
Posty: 116
Skąd: Miasto Królów Polski
Wysłany: Sob Maj 22, 2010 3:40 pm   

Wiktor napisał/a:
konkluzja z gatunku "kraina łagodności" jaką po nim przedstawiłeś, z tegoż opisu - jak dla mnie - nie płynie :wink:


Może nie dość wyraźnie to zaznaczyłem - absolutnie nie jest to kraina łagodności :) . To bardziej klimaty "brudno-brutalne". Owoce owszem, ale TORF, dający po kubkach. Mięsisty, wszędobylski i wszechobecny. Sól i pieprz. Przypomina mi to wypusty typu Octomore czy Port Charlotte, oczywiście zachowując skalę. Na takie łychy Oskar mówi, że są "z pierd%#&*ciem". Mimo, że woltaż malutki. Czyli to, co pisałem: narowiste jak młody ogier :) . Zostało jeszcze na dwa dramy - zobaczymy jak będzie przy kolejnym podejściu za jakiś czas.

Wiktor napisał/a:
trafniejsze porównawczo, od kryterium wiekowego, nie byłoby kryterium cenowe? [..] na pewno nie zaryzykuję butelki



To właśnie miałem na myśli, pisząc że sampla bądź advanced sampla z chęcią (i cieszę się, że miałem taką okazję), ale w full-size bym nie wszedł. Bo za dwieście złociszy znam inne przyjemności, o parę klas lepszych (ręka w górę, huncwoty, kto w tym momencie pomyślał o czymś innym niż whisky? :lol: ). Nie zmienia to faktu, że jest to whisky przeciętna z widokami na dobrą, a nie: podła, fatalna, poniżej przeciętnej. I że warto jej spróbować, choćby w celach porównawczych :wink:

Wiktor napisał/a:
czy nie słuszniej podkreślić że w tej cenie dostępne są o wiele lepsze opcje?


Ależ jak najbardziej, Wiktorze! Tyle, że dyskusja była o tym, jaka jest/może być whisky Kilchoman, a nie: co można kupić za jej cenę :) Bo za jej cenę strzały typu Jack Pirate (i-ileś-tam-innych-dobrych-whisky) w tabelce jakość/cena stałyby znacznie wyżej...
_________________
pozdrawiam,
Paweł


"I am what I am... so don't try to change me"
 
 
Wiktor 
God of Hate
koordynator BOW


Ulubiona whisky: sobotnia
Dołączył: 27 Cze 2005
Posty: 4805
Skąd: Szczecin
Wysłany: Sob Maj 22, 2010 4:01 pm   

Miałem na myśli to, że ją po swoim opisie jednak dość łagodnie w podsumowaniu potraktowałeś ;) A że torfowa, wziąłem za pewnik :D Jednak nie zwiodą nas owe młode torfy jak niejednego Szweda czy innego amatora fenoli ;)

Od wczoraj jestem mocno "zbolały" po teście paru wcale już nie-tak-młodych łyszek, z tzw. średniej półki... He! ktoś zarzucił mi ostatnio nadmierną pobłażliwość ocen... To się w bazie wkrótce zmieni, oj zmieni :twisted:
_________________
Pozdrawiam,
Wiktor
-----------------------------------------
"Od Arrana, ognia, wojny, i do tego od człowieka, co się wszystkim nisko kłania, niech nas zawsze Bóg obrania"

"Piłem whisky, którym Wy młodzi nie dalibyście wiary. Atakujące płomieniem prosto ku gardzieli. Piłem mieniące się Ardbegi po ciemnej sherry, nalewane prosto z beczek u bram sklepów Sukhindera. Wszystkie te dramy znikną w czasie, jak roczniki na etykietach... Czas umierać"
 
 
 
Czarek 
Singlemalt Whisky Prophet



Ulubiona whisky: Ben Nevis i Caol Ila
Dołączył: 19 Kwi 2006
Posty: 1674
Skąd: Poznań
Wysłany: Sob Maj 22, 2010 6:20 pm   

jakie tam zarzucał, jedynie dostrzegł :wink:
_________________
Pozdrawiam
 
 
Rajmund 
Administrator



Ulubiona whisky: już sam nie wiem...
Dołączył: 27 Cze 2005
Posty: 1402
Skąd: Świdnica
Wysłany: Nie Maj 23, 2010 12:20 am   

Zirh napisał/a:
Chyba się nie zrozumieliśmy :-/. Ja nie porównuję różnicy skali produkcji destylarnianej Kilchoman i Ardbeg, z której sobie zdaję sprawę. Napisałem coś zupełnie innego: mianowicie to, że chyba nie powinno się po jednym produkcie

Zupełnie się nie zrozumieliśmy, rzeczywiście. Ja m.in. z różnicy skali wyciągam wnioski dotyczące tego, czego po wypustach z Kilchoman możemy się spodziewać, A Ty tego nie chcesz widzieć. W sposób jak najbardziej naturalny uda im się czasem zrobić niezłą whisky, ale też nieuchronnie zrobią odpowiednio duży odsetek kiepskiej. I bardzo kiepskiej. A wszystko to będą musieli sprzedać jako single malt. W przeciwieństwie do większych i starszych destylarni, które mogą nieudany wypust wlać do blendów, zamaskować błędy mieszając kiepską whisky z dobrą z innego rocznika. Edradour jest doskonałym przykładem, że tak właśnie się dzieje gdy destylarnia staje się niezależna. Podobnie jak Bruichladdich. Kiedy były jeszcze częścią poszczególnych koncernów, nie było kłopotu - stać ich było na staranną produkcję (choćby pilnowanie by frakcja środkowa była niezbyt obszerna), wypuszczanie swojej 10yo w ilościach znacznie ograniczonych i trzymanie jakości. Na przykład za pomocą starannie wyselekcjonowanych beczek po sherry (Edradour). Łatwiej wybrać naprawdę dobre beczki z dostawy dla całego ogromnego koncernu (co najmniej kilka destylarni, w tym sporych) niż gdy kupuje się je w niewielkich ilościach, niezależnie. Efekt tego jest taki, że owszem, jest ciągle na rynku parę niezłych Edradour, ale zalała nas również cała fala miernoty podrasowanej w takich czy innych beczkach. Bo Andrew Symingtona i całą Signatory trzeba z czegoś utrzymać. Podobnie jest z Bruichladdich. Jim McEwan opowiada historie o swojej misji jako dyktatora mody, który musi regularnie wypuszczać na rynek nowe kolekcje (na własne uszy słyszałem, cytat dosłowny), ale prawda jest taka, że przy małej skali produkcji (a jednak zdecydowanie większej niż w Kilchoman) nie ma mowy o utrzymaniu jednolitego profilu nawet podstawowej wersji whisky. A te mniej udane trzeba ludziom wcisnąć pod etykietką "wersji limitowanych", czy innych pól golfowych i elementów graficzno-bajeranckich. Jeśli nawet aktualna partia whisky z Kilchoman jest niezła, to zdziwię się bardzo jeśli ten poziom da się utrzymać w następnej i kolejnych. Historia zna takie (bolesne) przypadki. Patrz Ardbeg Lord of the Isles, Bowmore Claret, czy niektóre partie Aberlour a'bunadh. Abstrahując już od ceny, bo to w tej dyskusji sprawa drugorzędna.

Whisky nie jest produktem przemysłowym, gdzie przy utrzymaniu odpowiednich norm jakościowych i procedur da się utrzymać produkcję na niezmienionym poziomie. Dlatego właśnie Glenfarclas dostaje fioła jak ktoś gdzieś wyciągnie beczkę i zabutelkuje niezależnie. Dlatego trzeba było uciekać się do dętych nazw w stylu Leapfrog, żeby uniknąć ciągania się po sądach. Oni jak ognia boją się przyznać, że zdarza się im zrobić whisky podłą. I że jest to nieuniknione. Wlewają ją do whisky typu Glen Orchy, Passport Scotch, czy innych Tesco Value Whisky - i po sprawie. Nikt nigdy nie dojdzie skąd to świństwo się wzięło. W przypadku Kilchoman, takie pole manewru jest naprawdę znacznie zawężone, oni zechcą wszystko sprzedać jako single malt - stąd mój sceptycyzm.

A moja wizyta na Islay przesunęła się o tydzień, więc na relację z Kilchoman i degustacji tamże trzeba będzie poczekać parę dni dłużej.

Pozdrawiam,
Rajmund
_________________
Pozdrawiam,
Rajmund
 
 
 
Zirh 
Singlemalt Whisky Follower
poszukując absolutu



Ulubiona whisky: Bunnahabhain
Dołączył: 11 Lis 2009
Posty: 116
Skąd: Miasto Królów Polski
Wysłany: Nie Maj 23, 2010 2:31 am   

Rajmund napisał/a:
Zupełnie się nie zrozumieliśmy, rzeczywiście [..] Ja m.in. z różnicy skali wyciągam wnioski dotyczące tego, czego po wypustach z Kilchoman możemy się spodziewać, A Ty tego nie chcesz widzieć.


Ekhem.

Czuję się dosyć niezręcznie, bo mam odczucie (oby mylne), że argumenty ad rem z lekka przechodzą w argumenty ad personam. A przecież nie o to w tym wszystkim chodzi...

Trzeci raz w tym wątku muszę napisać to samo: w całej tej dyskusji o nieszczęsnym Kilchomanie chodzi mi o jedną rzecz, którą da się podciągnąć pod pewnego rodzaju stwierdzenie ogólne - a mianowicie o niewyciąganie z góry wniosków (czytajmy: nie zrażanie się na podstawie przesłanek). Wierzę głęboko w to, że głosujemy portfelami przy okazji zakupów i gardłem, w które wlewamy whisky (Twoim, moim, Waszym, drodzy czytelnicy) - oraz oczywiście wierzę w subiektywne opinie, wynikające z realnego podejścia. Realnego, czyli bazującego nie na odczuciach, prognozach, ekstrapolacjach, oczekiwaniach - a na jasnym "message": tak, piłem, było super. Albo: tak, piłem, było fatalne. Albo: nie, nie piłem, jak wypiję to się wypowiem.

Stwierdzenie: nie, nie piłem, ale ZAPEWNE będzie to: XXXXX (w iksy wstawmy dowolne określenia, pozytywne bądź pejoratywne), nie mieści się w wyżej wymienionych ramach.

Rajmundzie, z całym szacunkiem: jeżeli ta dyskusja odbyłaby się PO tym, jak wróciłbyś z Islay i podzieliłbyś się z nami swoimi odczuciami dotyczącymi wypitej przez Ciebie whisky Kilchoman, bądź wcześniej miałbyś w swoim szkle w domu którąkolwiek z whisky Kilchoman (Inaugural Release, Autumn Release, wersję na Whisky Live Paris i tak dalej), i napisałbyś: tak, Panowie, miałem okazję pić tą whisky, była fatalna, nie zapiszę się do klubu fanów Kilchoman - Twoje słowa brzmiałyby zupełnie inaczej. Bo wynikałyby nie z Twoich prognostyk dotyczących Kilchoman (o ile pamiętam, napisałeś jeszcze coś w rodzaju: "nie wiem skąd biorą się te entuzjastyczne recenzje...") , ale z FAKTYCZNEJ degustacji danego trunku. Pisałem przecież o tym, że z niecierpliwością czekam na Twoją opinię. Bo Twoja opinia jest dla mnie bardzo interesująca. Choć niekoniecznie wiążąca.

A tak w dalszym ciągu poruszamy się trochę w sferze domysłów. Ja staram się (m.in. wczoraj) "organoleptycznie" zdanie wyrobić :) . Znam zdanie jeszcze dwóch osób z tego forum, i kilkunastu z anglojęzycznego świata whisky, którzy także pili whisky Kilchoman. Opinie są różne, prognozy były niejednoznaczne. Tak jak pisał Czarek w przykładzie Formuły1: jeżeli wszystko byłoby jasne przed wyścigiem (typu "Ferrari OK, RedBull kicha"), to po co się ścigać, po co poszczególne stajnie inwestują w nowinki i wdrażają własne pomysły? A jednak okazuje się, że czasami coś, co wydawało nam się niemożliwe, jednak staje się faktem. Ktoś/coś (niepotrzebne skreślić), na co nie stawialiśmy, robi nam miłą niespodziankę. Nie tylko w świecie whisky, ale w najrozmaitszych sytuacjach życiowych.

Dodatkowo: czy chcesz tego czy nie, dla wielu osób jesteś/bywasz autorytetem w kwestiach whisky. Co wielokrotnie zostało wyartykułowane na forum przez rzeszę użytkowników i czytelników. I Twoje zdanie na temat danego wypustu może (powtarzam: może) rzutować na ewentualne decyzje dotyczące zakupu. Sam pisałeś o sobie, bodajże w odniesieniu do Ardbeg, że "mam osobisty stosunek do tej whisky, miejsca i ludzi, którzy ją robią". Ja chciałbym wierzyć, że nieuchronny subiektywizm (wszak dysputujemy o sprawach z natury subiektywnych!) jednak jest oparty na faktycznych przesłankach, wynikających z picia danej whisky. No bo jeżeli nie będziemy pić whisky, tylko wspominać czasy minione, to pachnie wtedy z lekka takim: "eeech, kiedyś to były fajne samochody". A forum może zmienić nazwę na Best-Of-Dawne-I-Niedostępne-Już-Zjawiskowe-Whisky. Czego Tobie, sobie, Wam, nie życzę! :)

Zastanawiałem się już wcześniej, czy pisać dalej w tym wątku i rozwijać temat. Dwie osoby mi odradzały - ale "kaman": przecież po to jest forum, aby rozmawiać, dyskutować, spierać się, nieprawdaż? Chodzi przecież o to, aby umieć pięknie różnić się, pięknie spierać. Bo gdybyśmy wszyscy myśleli tak samo, byłoby cholernie nudno... 8)
_________________
pozdrawiam,
Paweł


"I am what I am... so don't try to change me"
 
 
Wiktor 
God of Hate
koordynator BOW


Ulubiona whisky: sobotnia
Dołączył: 27 Cze 2005
Posty: 4805
Skąd: Szczecin
Wysłany: Nie Maj 23, 2010 2:36 pm   

Zirh napisał/a:
mam odczucie (oby mylne),

Na pewno mylne 8)
Zirh napisał/a:
Stwierdzenie: nie, nie piłem, ale ZAPEWNE będzie to: XXXXX (w iksy wstawmy dowolne określenia, pozytywne bądź pejoratywne), nie mieści się w wyżej wymienionych ramach.

Pawle, a gdzie wnioskowanie per analogiam, czy argumentum a simili?... :lol:
Zirh napisał/a:
Best-Of-Dawne-I-Niedostępne-Już-Zjawiskowe-Whisky

Nie wiem jak Rajmund osobiście, lecz z mojego punktu widzenia próbujemy trzymać linię otwartości na whisky dobrze rokujące. Czyli nie na wszystkie, ale i z pewnością nie na żadne ;)
Na pewno nie staramy się hołdować wyłącznie utartym schematom, czy przyzwyczajeniom. Osobiście jestem wrogiem schematów, choćby był to schemat w stylu "PE zawsze jest doskonała" ;) Nie jestem jednak zwolennikiem teorii typu "wszystkiego należy próbować po równo, bo wszystko może okazać się równie dobre". Nie. Tak jak whisky bywa kiepska, przeciętna i znakomita, tak pewne bottlingi, a wręcz destylarnie (biorąc pod uwagę różne czynniki) jawią się lepiej, a inne gorzej. Czym kierować się przy zakupie nieznanej edycji whisky? Co może pomóc w wyborze? Dobry temat na kolejny artykulik ;)
_________________
Pozdrawiam,
Wiktor
-----------------------------------------
"Od Arrana, ognia, wojny, i do tego od człowieka, co się wszystkim nisko kłania, niech nas zawsze Bóg obrania"

"Piłem whisky, którym Wy młodzi nie dalibyście wiary. Atakujące płomieniem prosto ku gardzieli. Piłem mieniące się Ardbegi po ciemnej sherry, nalewane prosto z beczek u bram sklepów Sukhindera. Wszystkie te dramy znikną w czasie, jak roczniki na etykietach... Czas umierać"
 
 
 
Rajmund 
Administrator



Ulubiona whisky: już sam nie wiem...
Dołączył: 27 Cze 2005
Posty: 1402
Skąd: Świdnica
Wysłany: Nie Maj 23, 2010 5:57 pm   

Piotrze (i wszyscy czytający ten wątek),

Przepraszam jeśli cokolwiek, co napisałem w tym wątku, zabrzmiało ad personam. Absolutnie nie tak chciałem. Widzisz, rzecz w tym, że z pewnych powodów, o których jeszcze za wcześnie publicznie pisać, mam ostatnio wiele przemyśleń na temat możliwości realnego zaistnienia na rynku małej, nieznanej, nowej destylarni. I jej produktów. Stąd też pojawiły się gdzieś tam również zastrzeżenia, że w gruncie rzeczy życzę im dobrze. W trakcie tych rozmyślań jednak wykorzystuję całą moją wiedzę i doświadczenie - nie tylko na temat tego jak whisky smakuje, ale też na temat tego, jak whisky jest robiona i co wpływa na ostateczny rezultat. Jaki bywa jęczmień, jaki bywa słód, jaki bywa torf, co się dzieje jak zabraknie prądu w takcie fermentacji burzliwej i co się robi gdy zawodzą wiatraki do zbijania piany na kadziach fermentacyjnych, jakiego mydła się używa żeby piany nie rozlać po destylarni (tak, tak!). A co jak zapije (albo zaśnie, bo kluczowy punkt akurat wypadnie w nocy) master distiller i nie przesunie wajchy oddzielającej frakcje. Albo jak jest wyjątkowo mokre lato i suszący się torf zaczyna gnić na torfowiskach. I tak dalej. W Kilchoman będą musieli to wszystko wlać w jedną wielką kadź, zmieszać ze sobą i sprzedać jako ichnią single malt. Albo próbować zamaskować te braki jakimś finiszem. Znaczy, zrobią to jak już skończy się pierwszy, a nawet drugi - skądinąd niezły, bo torfowy - wypust ich whisky. Bo wszystko, lub prawie wszystko muszą sprzedać jako whisky słodową. Za butelkę takiej bierze się ok. 40-50 funtów. Za butelkę podrzędnego blendu, do którego takie wypadki przy pracy powinny trafić - najwyżej 15 funtów. Podałem przykłady - które można prześledzić organoleptycznie - co się dzieje z marką, która nagle musi, po prostu musi, zacząć sama zarabiać na siebie. Edradour i Bruichladdich jeszcze do niedawna wcale nie musiały być podrasowywane dodatkowym dojrzewaniem w wyszukanych beczkach. A akurat te dwie marki mają cały ogromny zasób starych roczników, których domieszka zawsze może uratować daną partię whisky.

Nie powiedziałem, że w Kilchoman nie są w stanie wyprodukować dobrej whisky. Jasne, że potrafią. Ale ich standardowa wersja albo nigdy się nie pojawi - będą kolejne partie, jak w Bruichladdich - albo nie będzie do pięt dorastała standardowemu wypustowi z Isle of Jura (z której też niezłe whisky pijałem). I dlatego raczej nie zapiszę się do fanclubu Kilchoman.

Przypomina mi się tu casus Tomintoul. Kiedy pierwszy raz odwiedziłęm tę destylarnię (starzy znajomi znają już te opowieść na pamięć), dowiedziałem się od ichniego master brewer, że na dobrą sprawę są pewne zasady, pewne procedury, ale jak im się nie chce, to nie podgrzeją odpowiednio wody przy zacieraniu (oszczędność energii), jak zapomną, to fermentacja trwa dwa razy dłużej niż normalnie, a jak im się spieszy, to o połowę krócej, że alembiki i ich kształt nie mają żadnego uzasadnienia dla charakteru whisky, a beczki napełniają takie, jakie im akurat w danym momencie dowiozą. Generalnie - olewamy co robimy, byle na koniec jakiś bimber nam wyszedł i miał procenty. W efekcie, whisky z Tomintoul jaka jest każdy widzi. Ale zdarzyło mi się pić zupełnie zjawiskowe wypusty. Jednobeczkowe, single cask. Bo akurat się udało mimo wszystko. Zresztą, ponad 40 lat temu. Taka natura produktu naturalnego, jakim jest whisky. Nie ma reguły, ale w przypadku dużej skali produkcji jest pole manewru, możliwość odsiania ziarna od plew. Kilchoman z zasady tej możliwości nie będzie miała nigdy.

Niedawno komuś tłumaczyłem, że w przypadku produkcji whisky ważne są wszystkie elementy składowe, wszystkie surowce - woda, jęczmień, drożdże - bo potem już niczym nie da się błędów zamaskować. W przeciwieństwie do pędzenia swojskiej gorzały, którą z zasady potem albo leje się w butelki z etykietką "Absolwent", albo dosmacza tym i owym, robiąc likiery, nalewki i inne wynalazki. A błędy są wpisane w naturalny charakter whisky. Niekoniecznie błędy ludzkie.

Kończmy, bo rzeczywiście wątek zaczyna się przeradzać z pojedynek. Z tego, co wieim o whisky, o procesie produkcji i na podstawie degustacji kilku mniej lub bardziej starych wypustów z Kilchoman - ale nigdy dotąd whisky stamtąd, fakt - stoję na stanowisku, że dla Kilchoman istnieje na rynku whisky miejsce li tylko jako swego rodzaju ciekawostki. Sympatycznego miejsca, które się chętnie odwiedza na Islay, ciekawostki jako whisky lokalnej, robionej zgodnie z tradycją uświęconymi zasadami (własna produkcja jęczmienia, skarmianie wysłodzin na miejscu, ekologia i generalnie praca u podstaw). Na szerszą jednak skalę, whisky stamtąd zachwyci tylko w wyjątkowych przypadkach. Jednym z nich jest, być może, pierwszy wypust. Co jest też naturalne i zrozumiałe. Jednak zdecydowanie wstrzymam się z akcesem do fanclubu Kilchoman. Jeśli ktoś - w tym Ty, Pawle, z całym szacunkiem - uważa, że jest to świetna destylarnia i robi dobrą whisky - ja nie mam absolutnie nic przeciwko temu. Mam nadzieję wrócić ze Szkocji z entuzjastyczną recenzją Kilchoman 2009 release. Bo czemu nie? Nie zmieni to jednak mojego przekonania o miejscu tej whisky na mapie szkockich destylarni.

Pozdrawiam,
Rajmund
Ostatnio zmieniony przez Rajmund Pon Maj 24, 2010 3:19 pm, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Nie możesz ściągać załączników na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group phpBB3
naprawa laptopów