wiktor | Aromat/barwa:
wręcz bezbrzeżnie słodki! truskawkowy dżem, woda różana, super dojrzałe, rozpadające się maliny, apetyczny rumianek, bergamotka, wata cukrowa, tort z bitą śmietaną, świeży makowiec, jagodzianki, suche trawy... idealna manifestacja stylu Glendronacha z rocznika 1972 i tej serii beczek
Smak/finish:
inicjalnie zarazem słodkawy (creme brulee?), klasycznie sherrowy i cierpkawy, bardzo korzenny, nawet ziołowy, z mnóstwem wiekowej sherry, kardamonem i proszkiem do pieczenia, pestkową goryczką z jabłek, smak pełny i dobrze grzejący gardziel, choć z silnie zaznaczającym się drewnem... w spokojnym finiszu początkowo głównie lekarstwa (polopiryna), coraz więcej także cierpkiej beczkowości, słodycz ulatuje kompletnie, pojawiają się wytrawne skóry niedojrzałych gruszek z towarzyszeniem zleżałego popiołu z papierosów
Uwagi:
aromat wyborny, smak w pierwszej chwili niemal mu dorównuje - jednak im dalej, tym mocniej whisky zdradza symptomy zbyt wielu już lat spędzonych w beczce...
Ocena: |