bestofwhisky.pl Strona Główna bestofwhisky.pl
Forum koneserów i pasjonatów | Hejtujemy od 2005 roku

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat «» Następny temat
Majówka w Rybokartach (bez cenzury)
Autor Wiadomość
Wiktor 
God of Hate
koordynator BOW


Ulubiona whisky: sobotnia
Dołączył: 27 Cze 2005
Posty: 4805
Skąd: Szczecin
Wysłany: Pon Maj 05, 2014 7:57 pm   Majówka w Rybokartach (bez cenzury)

Nasza podróż „na zmagania springbankowo-cadenowe” rozpoczęła się w pochmurny i mocno chłodnawy majowy poranek. Po zapakowaniu zawartości kilku obiecująco pobrzękujących reklamówek do bagażnika ruszyliśmy żwawo w nieznane, czyli ku odległym o około 100km Rybokartom, gmina Gryfice.

Pierwszym etapem było zaopatrzenie się w wodę (dużo, dużo, dużo dobrej wody). Cóż, tym razem postanowiliśmy uniknąć „życzliwie” uśmiechających się sprzedawców, za każdym razem kiedy (tradycyjnie) cała degustacyjna ekipa udaje się wspólnie do lokalnego sklepiku „w wiadomym celu”. Zwykle kończy się to wyczyszczeniem półek z całego zapasu Kropli Beskidu i innych odmian H2O oraz paroma (bywa, że nawet zabawnymi) uwagami na nasz temat. Dziesięć osób rozprawiających absolutnie serio o walorach oraz kupujących po kolei wodę (w piątkowy wieczór!) potrafi zrobić solidne wrażenie ;-)
Jako się rzekło, postanowiliśmy jednak zadziałać wyprzedzająco. Niestety, w kilku mijanych po drodze dyskontach „renomowanych ogólnopolskich sieci” okazało się, że cała lokalna ludność szykuje się przypuszczalnie do wojny (zaznaczam że był to dzień 2 maja), jako że wszelakie samochody szczelnie wypełniały parkingi a tłum gęstniał między półkami, niczym stara dobra A’Bunadh... Krótka i dość nerwowa dyskusja zaowocowała męską decyzją i zakupem dokonanym ostatecznie w przydrożnym, post-peerelowskim, woniejącym ciepłym piwem sklepiku. Siła tradycji jest jednak wielka, a wojny jak widać na prowincję nie docierają.

Po kilku miniętych jamnikach, jednym lisie zasuwającym „po kolana w zbożu”, oraz paru pomniejszych przygodach (jak wyprowadzenie przez nawigację samochodową na środek leśnej przesieki – pozdrawiamy panów drwali) oczom naszym ukazały się spoza wściekle zielonej, majowej roślinności malownicze Rybokarty, a za małą chwilę sam Pałac. Pałac jak to pałac, był stary, na wpół zrujnowany, porządnie ochwaszczony i w niczym nie przypominał wymuskanego Wersalu czy innego, sprośnie antycznego Charlottenburga. Pięknie klimatyczny za to był. Dokładnie o taki nam chodziło ;-)

Przywoławszy (niewidoczną na pierwszy rzut oka) obsługę niecierpliwym podzwanianiem „kołatką” (specjalny rodzaj dzwonka-przywoływacza) zostaliśmy zaprowadzeni na pokoje. I wtedy nastąpił pierwszy, niezwykle przyjemny akcent tego dnia, bowiem na półpiętrze odkryliśmy wygodnie rozpartych na sofach a la Ludwik XVI i degustujących w najlepsze dwóch kolegów "ze środowiska BOW", którzy notabene ucztowali tak (choć nie bez przerwy) już od poprzedniego wieczora ;-) Po serdecznych powitaniach zapoznaliśmy się pobieżnie z godną zawartością stołu i wysłuchaliśmy opinii na temat testowanych tzw. „starych Włoch” (a wręcz bardzo starych) - w postaci kilku edycji od Moon Import i Samaroli - oraz kilku innych ciekawostek, m.in. Ben Nevisa 1972 z serii beczek 6xx (a więc występujących w nie mniejszej kategorii wagowej). Nieco później miałem okazję osobiście zweryfikować, że „Stare Włochy Nie W Ce-Esie” okazały się po raz kolejny absolutnie interesujące, choć o jakości równie absolutnie nieadekwatnej do ich aktualnych cen rynkowych, a także upewnić się, iż Linkwood nie zawsze bywa paskudna. Ta ostatnia teza, miała zresztą znaleźć jeszcze jedno potwierdzenie w trakcie rozpoczynającego się weekendu.

Bo oto w trakcie improwizowanego w pałacowej restauracji obiadu, a konkretnie w samym środku dyskusji „o przewagach pęczaku nad czymś tam”, nadciągnęła hurmem - choć nie do końca niespodziewanie - reszta bow’owskiej ekipy. Rosomak wyglądał na lekko poddenerwowanego, ponieważ niemal od progu rzucił fundamentalne pytanie „Co robimy?”. Odpowiedź na to mogła być tylko jedna... I była. „Pijemy!”

Tak więc, właściwie prosto od stołu (który miał jeszcze nie raz być miejscem naszych kulinarnych zmagań) i po wypiciu dość przeciętnej kawy, udaliśmy się do podziemi Pałacu, konkretnie zaś do wyłożonej regulaminowymi, czerwonymi cegłami, tzw. „Kawiarenki”. Kawiarenka została nam udostępniona na wyłączność, co nazajutrz okazało się zbawienne. Ale po kolei.

Po zajęciu miejsc za stołem i zapewnieniu prawidłowej illuminacji (płoń świeco moja) nadeszła pora na część pierwszą planowanej degustacji – Wieczór Springbanków Współczesnych, Starych, Starszych i Bardzo Starych. Ponieważ do pewnego stopnia czuję się odpowiedzialny za spotkaniową selekcję, przybliżę Wam w tym miejscu jej podstawowe kryteria:
- mieliśmy na celu sprawdzenie i porównanie poziomu podobnej ilości bottlingów współczesnych jak i dawnych,
- unikaliśmy wersji popularnych (co oczywiste), choćby jakoś tam limitowanych, wersji nie rozlewanych w mocy beczki (co równie oczywiste), słabo ocenianych (well...) lub ocenianych dobrze przez osoby o niskiej wiarygodności (...!), oraz znanych już choćby jednemu uczestnikowi spotkania (i tę regułę polecam Waszej uwadze szczególnie),
- nie powtarzaliśmy roczników (w zasadzie),
- celowaliśmy natomiast w bottlingi: polecone nam osobiście, z renomowanych roczników (1965, 1969, 1980...), o zadowalającej mocy (żadnych poniżej 46% słabizn), w wersje urozmaicone pod kątem pochodzenia beczkowego, wreszcie – edycje pochodzące od uznanych bottlerów (Milroy’s, Blackadder, DT...) bądź im dedykowanych.

„Degustacja upłynęła w serdecznej i przyjaznej atmosferze” (zawsze chciałem to napisać...). Acha, no i jeszcze. Uczestnicy dzięki portalowi ....... mieli okazję spróbować, w ekskluzywnych wnętrzach, najlepszych i najrzadszych (fe, co za określenie) whisky słodowych (uwaga: niektóre zostały przez nas zakupione już podczas wyzwalania Grudziądza), a w trakcie smakowania wymieniali się przemyślanymi uwagami, omalże godnymi tak profesjonalnego organizatorstwa (!). Lecz czy wspominałem już Wam o tych niezwykłych, personalizowanych wyjątkowym logiem kieliszkach, wymyślonych a wręcz pomyślanych na degustację? I o wymagającym najwyższego kunsztu degustowaniu w ciemno? Którego, notabene, w zupełnie haniebny sposób nie zapewniono? ;-)

Organizacyjny orgazm musiał jednak w pewnym momencie ustąpić w zderzeniu z nieubłaganymi faktami, a te stanowiły takie bądź inne doznania płynące z degustowanych (dzięki wysiłkom sami-wiecie-już-kogo) rewelacyjnych whisky.
Skupimy się zatem przez moment na tych (w zasadzie nieistotnych) detalach. Kolejność przypadkowa, zapewne ktoś wklei konkretne oceny - z których analizy niejeden przecież wniosek płynął będzie ;-)
- dwie sąsiednie beczki S z roku 1992 rozlewane w wielu lat około 10-ciu dla „Alambic Classique” przez D. Lainga w serii OMC: a więc klasyczny, „wewnętrzny” test porównawczy. Łagodna i mocno owocowa inkarnacja Springbanka, której nie upodliło typowe rozcieńczenie do 50%. Niepozbawiona na dalszym planie akcentów morskich. Dobry przykład solidnej whisky z beczki po bourbonie w młodym przecież wieku. Środek skali.
- S 1974 Dun Bheagan, butelkowany 2002, sherry cask. Pełnoprawna, ciemna, choć niewykluczone że jednak kastrowana (pozdrawiam autora tego, jakże soczystego określenia!) do 48% łycha w klimatach ciastowo-konfiturowych. Być może finisz odrobinę rozczarowujący? 6p.
- "Bourbon & Blues" by H. Offringa (tak tak, ten sam legendarny Hans co ma piwnicę pełną whisky, a może chodziło o wznoszenie domu na whiskowych fundamentach?...) – oficjalna dwunastolatka zestawiona z bodaj 6 beczek po bourbonie. Rewelacja, jak na swój wiek. Wanilia, leguminy, owoce tropikalne i bardzo subtelne dymki. Zdecydowanie okolice sześciu punktów. Whisky z prawdziwym potencjałem, pokazująca najważniejsze zalety kupażu.
- „organiczna” (wtf?...) OB dla Da’ Mhile, destylacja 1992, beczka po ciemnej sherry, 20 lat. Jedno z odkryć wieczoru. Bardzo gruba, treściwa, idealnie wyselekcjonowana Springbank. Równowaga sporego wpływu sherry i morskiego charakteru destylarni. Zarazem, faktyczny unikat (zaledwie kilkadziesiąt butelek w serii). Moja ocena – 7p. Z tendencjami wyżej.
- „whisky za 1.000.000 euro”, czyli Springbank 1980 od Whisky Kanzlera. „Whisky W Butelce od Siwuchy”. „Pierwszy Kanzler”. „Trzeba urżnąć szyjkę nożem”. „Szkot namalował tę etykietę po pijaku”. I tak dalej... Przyzwoicie smaczna, ananasowa Springbank w klasycznych klimatach, ale osobiście liczyłem jednak na więcej. Na o wiele więcej. Może poprawi się z czasem w napoczętej butelce? Na razie 5, może 6p...
- S 1969 TWF – niebieska etykieta. Po kilku doskonałych edycjach z rocznika 1969 nadeszła pora na whisky, która ewidentnie nie sprostała swojej legendzie. Przykład bottlingu, wychwalanego przez liczne grono dość przypadkowych osób, które o prawdziwie dobrej whisky mają pojęcie raczej nikłe. Naturalnie, mówimy tu o rozczarowaniu wyłącznie Springbankiem z tego rocznika, a nie whisky jako taką. Co jednak fakt, to fakt. Znak naszych czasów!
- S 1974 Chieftain’s Choice. Kolejna treściwa, typowa Springbank dla tego okresu, bez fajerwerków owocowych, o profilu dość prostym, morskim, przaśnym, choć jednocześnie smacznym i przyjemnym. Plasująca się generalnie nieco powyżej środka skali.
- S 1993 Blackadder ex dark sherry cask – jakoś, cholera, nie mogę sobie przypomnieć żadnego konkretnego wrażenia związanego z tą whisky ;-) Palimpsest?... A możeście mi jej, łobuzy, w ogóle nie nalali?
- S 1970 OB Private Label – w mojej prywatnej opinii zwyciężczyni wieczoru w kategorii „smak“. Bo pierwszy smak to może nie Himalaje, ale na pewno Andy whisky słodowej. Wspaniała, potężna, może odrobinę zbyt krótkotrwała deserowość. Creme de la creme ze stajni Springbanka! Zasłużone (w pełni) 8p.
- mocno kontrowersyjna, ale jak dla mnie niemalże dorównująca poziomem poprzednio opisanej oficjalnej wersji z roku 1970, polecana (w tzw. "pewnych kręgach") Springbank rocznik 1994 od Berry Bros, z beczki po „ciemnym bourbonie”. Whisky określana niekiedy jedyną w swoim rodzaju – zapewne na wyrost, niemniej faktycznie absolutnie różna od pozostałych degustowanych tego dnia edycji. „A must try dram”? Siedem punktów jak w pysk ;-)
- S 1995 DT ex dark sherry cask – jeżeli kochacie proch strzelniczy, saletrę i tego rodzaju totalne, siarkowe ekstrawagancje, będzie to bottling dla Was ;) W przeciwnym razie trzymajcie się z daleka. Weirdo!
- najnowszy, 14-letni wypust z beczki po bourbonie dla belgijskiego Nectara. Destylacja 1998. Oj, takie single-caski to ja mogę pić... Koktajl z owoców tropikalnych z potężnym ładunkiem wybrzeżowej „springbankiness”. Dym! Serniki! Porównywana dram-2-dram z „B&B” Offringi nie dała szans tej ostatniej, uzyskując „minimum 1-punktową” przewagę ;-) Ale jednak przewagę... Uważam, że Ruben ze swoimi 90 punktami jej nie docenił. Siódemka, co najmniej.
- S 1965 dla Milroy’s. Pamiętam, że ta edycja pojawiła się na stole dość późno, a pomimo to potrafiła zaskakująco podzielić degustujących w ich ocenach. Rozrzut okazał się chyba nawet 3-punktowy (?) Oczywiście jednak, nie plasując się pomiędzy 3 a 6 ;-) Zabrakło mi w niej wszakże takiego czaru, jaki miała Xmasowa 1969 dla SME Berlin. Ktoś zapewne zgłosi w tym miejscu votum separatum...

Jak widzicie, degustacja trwała, trwała i trwała... Zakończyła się zaś pod niebem gwiaździstym, czysto „każualowym” paleniem cygar „na czas” (do teraz nie mam pewności, czy była to Nikaragua, czy Dominikana?), rozmowami o cywilizacji marsjańskiej, najlepszym scenariuszu podziału Ukrainy, podróżach bliższych i dalszych, strategii opanowania kosmosu, wybitnych whiskowych blogach, jak też pokrzykiwaniu celem wypędzania z krzaków „hałasującego po nocy brodacza”. Był to jednak zaledwie przedsmak do wydarzeń kolejnego dnia Spotkania, o których opowiem następnym razem ;-)

A sama Springbank?... Udowodniła nie po raz pierwszy, że wielką whisky jest, że stare edycje niekoniecznie muszą górować i totalnie dominować poziomem nad młodszymi (zaznaczam, że nie tworzymy z tego rzecz jasna reguły obejmującej absolutnie wszystkie wersje Springbank, zarówno te młode, jak i te stare) i że w każdym typie beczki destylarnia ta potrafi zaoferować wiele, z zasady bardzo pozytywnych, wrażeń. Jest to więc jedna z nielicznych, powszechnie dostępnych marek whisky, które BOW może z czystym sumieniem zarekomendować całościowo, a przy utrzymaniu dotychczasowej polityki bottlingu i jego jakości – przyszłość dobrych degustacji może coraz częściej przybierać kształt litery „S” ;-)


c.d.n.
_________________
Pozdrawiam,
Wiktor
-----------------------------------------
"Od Arrana, ognia, wojny, i do tego od człowieka, co się wszystkim nisko kłania, niech nas zawsze Bóg obrania"

"Piłem whisky, którym Wy młodzi nie dalibyście wiary. Atakujące płomieniem prosto ku gardzieli. Piłem mieniące się Ardbegi po ciemnej sherry, nalewane prosto z beczek u bram sklepów Sukhindera. Wszystkie te dramy znikną w czasie, jak roczniki na etykietach... Czas umierać"
 
 
 
4inhand
Singlemalt Whisky Follower



Ulubiona whisky: Szukam
Dołączył: 28 Lut 2012
Posty: 125
Skąd: Poznań
Wysłany: Pon Maj 05, 2014 10:43 pm   

Tomek i ja w sumie mieliśmy "blind tasting" bo o 2 w nocy motywowani przednim pomysłem, że "za dużo już whisky - czas na browar" zeszliśmy w kompletnych ciemnościach do piwnic zamku żeby odnaleźć dwie zapomniane butelki piwa z browaru Isle of Skye :P

Po ilości ukręconych korków na tej degustacji można też pokusić się o jakiś esej o wyższości korków plastikowych nad prawdziwymi :D

A cygi były z Nikaragui.

Z niecierpliwością czekam na opis drugiego dnia bo działo się dużo więcej :D
_________________
Less is more
 
 
rosomak 
Singlemalt Whisky Prophet



Ulubiona whisky: Brora
Dołączył: 28 Cze 2005
Posty: 1603
Skąd: zewsząd
Wysłany: Pon Maj 05, 2014 11:17 pm   

Wiktor napisał/a:
mocno kontrowersyjna, ale jak dla mnie niemalże dorównująca poziomem poprzednio opisanej oficjalnej wersji z roku 1970, polecana (w tzw. "pewnych kręgach") Springbank rocznik 1994 od Berry Bros, z beczki po „ciemnym bourbonie”. Whisky określana niekiedy jedyną w swoim rodzaju – zapewne na wyrost

Straszna... i nadal warta sprobowania.
Wiktor napisał/a:
S 1965 dla Milroy’s

Tam banany byly, a to super rzadkosc, niemniej tez oczekiwalem wiecej.
Znakomity usredniony poziom Springbank. Choc nadal uwazam, ze testowanie kilkunastu rzeczy po sobie bylo nuzace to oddzielnie polecilbym kazdemu niemal wszystkie degustowane przez nas butelki. Springbank spisal sie znakomicie.
P.S. Kolejny dzien.... Kto opisze niezwykla przekrojowke starych Cadenheadsow?
Wiktor napisał/a:
rozmowami o cywilizacji marsjańskiej

Podalem wiarygodna koncepcje :mrgreen:
_________________
https://www.youtube.com/watch?v=cOeFhSzoTuc
 
 
Tomek1 
Singlemalt Whisky Inquisitor


Ulubiona whisky: Springbank
Dołączył: 25 Mar 2013
Posty: 919
Skąd: Szczecin
Ostrzeżeń:
 3/3/6
Wysłany: Pon Maj 05, 2014 11:37 pm   

4inhand napisał/a:
Tomek i ja w sumie mieliśmy "blind tasting" bo o 2 w nocy motywowani przednim pomysłem, że "za dużo już whisky - czas na browar" zeszliśmy w kompletnych ciemnościach do piwnic zamku żeby odnaleźć dwie zapomniane butelki piwa z browaru Isle of Skye :P


Musielismy w koncu czyms zapic tego wspanialego Muchomora ;)
 
 
4inhand
Singlemalt Whisky Follower



Ulubiona whisky: Szukam
Dołączył: 28 Lut 2012
Posty: 125
Skąd: Poznań
Wysłany: Czw Cze 26, 2014 9:57 pm   

Spóźnione oceny z Rybokartów - przepraszam wszystkich za taką zwłokę ;)
_________________
Less is more
 
 
Tomek1 
Singlemalt Whisky Inquisitor


Ulubiona whisky: Springbank
Dołączył: 25 Mar 2013
Posty: 919
Skąd: Szczecin
Ostrzeżeń:
 3/3/6
Wysłany: Czw Cze 26, 2014 11:01 pm   

Przynajmniej ich nie skasowales przez przypadek ;)
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Nie możesz ściągać załączników na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group phpBB3
naprawa laptopów