bestofwhisky.pl Strona Główna bestofwhisky.pl
Forum koneserów i pasjonatów | Hejtujemy od 2005 roku

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat «» Następny temat
Whisky Live Warsaw
Autor Wiadomość
Tomek1 
Singlemalt Whisky Inquisitor


Ulubiona whisky: Springbank
Dołączył: 25 Mar 2013
Posty: 919
Skąd: Szczecin
Ostrzeżeń:
 3/3/6
Wysłany: Wto Paź 13, 2015 7:20 pm   Whisky Live Warsaw

Wiktor już swoje napisał, więc dorzucę może jeszcze kilka słów od festiwalowego laika.
Zacznę od plusów.
Już na początku pozytywne zaskoczenie: przypadkowo stłukłem kieliszek i bez jakiegokolwiek proszenia dostałem nowy. Hostessa zauważyła i od razu przyniosła sprawny egzemplarz. Mała rzecz, a jednak cieszy. Ogólnie cała obsługa na zdecydowany plus. Byliśmy około 12:30 w sobotę i wydawanie "obrączek" i materiałów szło bardzo sprawnie, nie było jakiś kolejek i zatorów. Kasa przy sklepie też działała sprawnie. Drugim plusem była woda. Dużo wody. Na festiwalach w Berlinie (a jak słyszałem nie tylko), z nią jest zawsze duży problem. A tu na każdym stoisku dzbanek i dodatkowo buteleczki. Kolejny plus to tłumacze i szczególnie tłumaczki przechadzajace się po sali. Jak ktoś nie znał języka, to pomoc byłą zapewniona. Kolejny plus buteleczki na sample - szkoda tylko że na początku zapomniano o naklejkach żeby je opisać (lub markerach na stoiskach). Potem ten błąd poprawiono i naklejki ponoć się pojawiły. Kolejną rzeczą wartą odnotowania na plus jest stoisko bestwhiskymarket vel ""sklep z pod Piły" ;) . Chłopaki nie dość, że mieli obecny bottling kilku IB (jego poziom to osobna kwestia ), to jeszcze przynieśli ze sobą starsze butle, czego w tamtym roku nie było. Fajnie również, że było stoisko SMWSa. Akurat na festiwalu nic od nich nie piłem, ale za to dzień wcześniej kilka fajnych dramów wpadło do gardła. No i na koniec największy plus imprezy: uroda niektórych hostess :) . Nie było dużo dobrej whisky, więc przynajmniej można było popatrzeć na fajne dziewczyny :) . Myslę że wszyscy odwiedzili stoisko Rumu Dictador :)
I tu właśnie przechodzimy do minusów. Według mnie ten festiwal nie powinien nazywać się Whisky Live Warsaw tylko Alkohole Live Warsaw. Nie wiem czy chociaż połowę stoisk zajmowały whisky - dodatkowo rumy, szampany, wina, calvadosy, armaniaki, wódki i wiele innych. A wśród whisky oprócz stanowiska Daniela i Jurka oraz SMWSa dla mnie nie było nic ciekawego. Dobrze, że udało mi się załapać na sample z MC Glenfarclasa w naprawdę niezłej cenie, bo ciężko byłoby cokolwiek innego wynieść. Duncan Taylor nie dojechał (czy może pojawił się w niedziele???), Douglas Laing miał albo kastrowane albo recrakowane wersje, a BerryBros spróbowaliśmy dwie rzeczy i nam starczyło :) . Kavalan mnie nie powalił, te sherrówki są na niezłym poziomie, ale są wszystkie takie same. Szkoda, że nie rozlewali na dramy festiwalowej wersji. Kolejny minus to brak miejsca - niby przeniesiono festiwal na większe powierzchnie, ale był straszny tłok, że ciężko było przejść i pogadać na spokojnie. Dodatkowo koło 16stej pojawili się widzacy podwójnie, co dodatkowo utrudniło poruszanie. Poza główną salą wystawową ciężko było cokolwiek próbować ze wzgledu na aromaty dochodzące z kuchni (to moim zdaniem jeden z największych minusów). Na dolnym poziomie były leżaki i sofy, ale przez kuchenne aromaty ciężko było się tam przebić. Raziły mnie też ubiory niektórych gości. Można wyglądać elegancko (jak większość w koszulach czy marynarkach) a można wyglądać karykaturalnie. Błyszczące gajery, do tego czapeczki z daszkiem itp. Widać, że takie egzemplarze przyszły dla lansu, a nie napić się whisky
Do poprawy za rok:
1. Więcej dobrej whisky. Może ogranizator powinien wystawić co lepsze butle ze sklepu, może zrobić stoisko ze swoją kolekcją, bądź zaproponować to jakimś znajomym kolekcjonerom.
2. Więcej miejsca na sali wystawowej.
3. Oddzielenie restauracji/kuchni od festiwalu.

Podsumowując. Ja przyjeżdżając na festiwal whisky, chciałbym napić się dobrej whisky. Oczywiście miło jest się spotkać i pogadać z ciekawymi ludźmi, ale to whisky powinna być clue festiwalu, a tej na nim prawie nie było. Rozumiem, że powodem takiej sytuacji jest to że festiwal dla samych pasjonatów whisky mógłby się nie zwrócić, a o biznes chyba chodzi organizatorom (czemu po części się nie dziwię).
 
 
Wiktor 
God of Hate
koordynator BOW


Ulubiona whisky: sobotnia
Dołączył: 27 Cze 2005
Posty: 4805
Skąd: Szczecin
Wysłany: Wto Paź 13, 2015 7:45 pm   

Tomek1 napisał/a:
Potem ten błąd poprawiono i naklejki ponoć się pojawiły.

Jeżeli tak, to świetnie. Na początku imprezy obsługa kasy na pytanie o naklejki robiła minę, jakbym pytał o, co najmniej, pogodę w Bangladeszu ;)

Tomek1 napisał/a:
festiwal dla samych pasjonatów whisky mógłby się nie zwrócić

Zwrócić to można pewną tequilą ;) Natomiast póki festiwale będą służyć zarabianiu na blendach, mydle i powidle, a nie propagowaniu dobrych maltów, nauce, trzymaniu się faktów, prawdziwej whiskowej pasji etc. - wszelkie "kosztowne" sugestie pozostaną jedynie życzeniami... :???:
_________________
Pozdrawiam,
Wiktor
-----------------------------------------
"Od Arrana, ognia, wojny, i do tego od człowieka, co się wszystkim nisko kłania, niech nas zawsze Bóg obrania"

"Piłem whisky, którym Wy młodzi nie dalibyście wiary. Atakujące płomieniem prosto ku gardzieli. Piłem mieniące się Ardbegi po ciemnej sherry, nalewane prosto z beczek u bram sklepów Sukhindera. Wszystkie te dramy znikną w czasie, jak roczniki na etykietach... Czas umierać"
 
 
 
Pocieszny_PCS 
Singlemalt Whisky Crusader



Ulubiona whisky: Glendronach
Dołączył: 03 Cze 2011
Posty: 715
Skąd: Warszawa
Wysłany: Śro Paź 14, 2015 9:43 am   

Wiktor napisał/a:
Zwrócić to można pewną tequilą ;)


Ranisz mnie :( chociaż w sumie już przywykłem do obrywania za to, że czasem lubię coś innego niż whisky ;)

Wiktor napisał/a:
propagowaniu dobrych maltów, nauce, trzymaniu się faktów, prawdziwej whiskowej pasji etc.

"I still have a dream. It is a dream deeply rooted in the American dream. I have a dream that one day this nation will rise up and live out the true meaning of its creed: 'We hold these truths to be self-evident; that all men are created equal."

Pięknie. Wszyscy by chcieli, ale to jest życzeniowe i raczej nierealne. Niestety tacy poeci jaka jest publiczność. Nikt nie zrobi festiwalu dla 30-40 osób zrzeszonych na dwóch forach.

Na Smaku chwalą, tutaj raczej średnio, a prawda jak zwykle pośrodku.

Jak dla mnie courtyard by marriot to lokalizacja słaba i bez klimatu. Bardzo mocno broni jej tylko infrastruktura bo od razu można gości położyć i nakarmić. Całe zaplecze to zdecydowanie największy plus tej imprezy. Hotelowe sale konferencyjne i antresola w lobby raczej słabo.

Jeżeli chodzi o wystawców i flaszki to też mam odmienne zdanie niż wszyscy. Szampany, kawa, wina i bimbrownicy z discovery WON. Rumy i koniaki bym zostawił jako ciekawostkę, lecz bym ich upchnął gdzieś na uboczu.
Co do podstawkowo-egzotycznego charakteru to też mam mieszane uczucia. Z "przyjemnością" popróbowałem wynalazków, na które pewnie nie skusiłbym się nawet w samplach typu Mackmyra, paul john, Eddu, Armorik. Natomiast absolutnie podstawowe podstawki to już inna kwestia. Komu potrzebne były aż 4 stoiska z produktami od Pernod? LVMH postawiło pikne stoiska z Ardbegiem i Glenmo które oprócz lansu nie miały nic. itp, itd.
Faktycznie, były tylko 3 stoiska na których dało się dostać coś lepszego z czego i tak bestwhiskymarket był kilka klas wyżej. Problem w tym, że za bardzo nie ma kto więcej się wystawiać z lepszymi whisky i nie ma dla kogo. Może za rok zostanie to naprawione, może nie. LMDW rok temu było, w tym roku sobie darowało. Można by zaprosić pinota i sztukę wina, można też jakiś niemiecki sklep. Pytanie tylko czy ta garstka osób wyrobi taki popyt żeby się to tym wystawcom opłacało. Zawsze zostaje zastosowana formuła festiwal + after z lepszymi rzeczami we własnym zakresie.

Co do hostess, to mam je centralnie gdzieś. Popatrzeć można, ale większe podniecenie spowodowałaby u mnie jakaś przestrzeń do chilloutu trochę lepsza niż lobby. W ogóle jako tymczasowemu niepełnosprawnemu było mi trochę ciężko i więcej wygodnych miejsc do przycupnięcia i byłoby wskazane. Może organizator bał się, że to mu wygeneruje śpiących ochlapusów.
_________________
ZInnejBeczki.com
 
 
 
Wiktor 
God of Hate
koordynator BOW


Ulubiona whisky: sobotnia
Dołączył: 27 Cze 2005
Posty: 4805
Skąd: Szczecin
Wysłany: Śro Paź 14, 2015 10:48 am   

Pocieszny_PCS napisał/a:
coś innego niż whisky

Ranię, ale z troski ;) W pełni rozumiem, że ten trunek konsumowany w Meksyku mógł smakować o niebo lepiej. Z whisky bywa przecież bardzo podobnie. Zachwyty nad dramem wypitym w destylarni, albo na festiwalu, niekoniecznie pokrywają się z tym, co czujemy degustując na spokojnie w zaciszu domowym. Naprawdę nie byłem uprzedzony do tego pomysłu, po prostu nie wytrzymała konkurencji z poziomem znacznej większości degustowanych tego wieczora whisky. Dawała ostro bimbrem po kubasach, choć być może na tle innych tequil udało by się ją docenić ;)
Pocieszny_PCS napisał/a:
Nikt nie zrobi festiwalu dla 30-40 osób zrzeszonych na dwóch forach.

Nie zgodzę się - i to nawet podwójnie. Ba, potrójnie ;)
Po pierwsze - sama idea imprezy, jej cel. Albo festiwal ma być maszynką do robienia pieniędzy, albo czymś więcej. Jeśli to pierwsze - w porządku, nie mam pytań. Po co tylko mieszać do tego słowo "whisky"? Spirits & Leisure Fest Warsaw 2016 - i dziękuję, nie przyjeżdżam, nie krytykuję ;)
Naprawdę, doceniam handlowe podejście i niech się sypią Gazele Biznesu. Kiedy jednak na pierwszym miejscu pada słowo "whisky", kiedy donośnie trąbi się o "walorach" tejże, to wg mnie "whisky" nie powinno być tylko wytrychem, lepem obliczonym wyłącznie na ściągnięcie rzesz kasiastej publiki, bo taka teraz moda, bo "inwestycje", bo lans, sratatata. Czy brak tych wszystkich dupereli, albo odwrócenie proporcji ich występowania (niech będzie ich 20, nawet 25% na stoiskach), pokazywanie faktycznie mocnych i słabych stron WHISKY, automatycznie oznacza wykluczenie jakiejś docelowej grupy odbiorców? Absolutnie NIE. W ogóle nie widzę zagrożenia takim efektem, korelacją faktu wprowadzenia zmian na tym polu wobec frekwencji, czy zainteresowania mediów. Chyba, że pozytywną ;) Trzeba pamiętać, że Whisky Live to już projekt globalny. Wystarczy postudiować ich witrynę w internecie by zauważyć, że poszczególne edycje "chwalą" się tym, co szykują dla odwiedzających, i że nie są to eventy na identycznym poziomie, ani w takiej samej cenie. Jakie ma znaczenie, że na forach w Polsce aktywnych jest (pozornie) kilkadziesiąt osób? I tak podstawowym językiem festiwalu pozostaje angielski. Odpowiednie podejście, marketing (także szeptany) oparty o faktycznie ciekawe pomysły i prawdziwą wiedzę, a o frekwencję - również międzynarodową - jestem absolutnie spokojny.
Natomiast czy ucierpiałaby strona "ekonomiczna" przedsięwzięcia? W najwężej rozumianym znaczeniu i krótkofalowo, niewykluczone. Usunięcie, albo ograniczenie szerokiego pola, które aktualnie wypełniają produkty po prostu kiepskie, zbędne i często wręcz śmieszne, za to obliczone "na kieszeń Kowalskiego", uderzyłoby pewnie w wąsko pojęty interes organizatora - jako finansującego festiwal, a pewnie (przejściowo!) także jako importera/dystrybutora tzw. półki niskiej, która sprzedaje się najlepiej. I tutaj dochodzę do najważniejszego.
Napisałeś "nikt". Ja napiszę "żaden importer/handlowiec/manager etc." i wtedy przyznam Ci rację. Taki "podręcznikowy" ktoś będzie spoglądał na rachunek zysków i strat, i na jego podstawie decydował. Tyle, że mamy prawo spodziewać się, że obaj panowie organizatorzy (reprezentujący i Tudora, i DW/BM) nie mają się tylko za skutecznych handlowców, ale za entuzjastów samego tematu, prawdziwych fanów whisky, propagatorów dobrego stylu, jakości i klasy? Nie bez znaczenia, sądzę, jest także, iż dysponują środkami nie tylko wystarczającymi, ale znacznie przekraczającymi poziom potrzebny na organizację takiego festiwalu z prawdziwego zdarzenia. Cóż to dla nich. Chyba nie trzeba o tym nikogo przekonywać?
Od kogo zatem, jeśli nie od entuzjastów whisky z kapitałem i know-how, można oczekiwać determinacji w działaniach, wynoszących festiwale na wysoki poziom pod kątem oferowanej selekcji, przemyślanej tematyki masterclass, profesjonalnego doboru prelegentów? Pokazania whiskowej społeczności na świecie, że tutaj naprawdę znamy i cenimy dobry produkt, a nie tylko potrafimy "dobrze sprzedać" każdą cegłę? Że Polak potrafi?
_________________
Pozdrawiam,
Wiktor
-----------------------------------------
"Od Arrana, ognia, wojny, i do tego od człowieka, co się wszystkim nisko kłania, niech nas zawsze Bóg obrania"

"Piłem whisky, którym Wy młodzi nie dalibyście wiary. Atakujące płomieniem prosto ku gardzieli. Piłem mieniące się Ardbegi po ciemnej sherry, nalewane prosto z beczek u bram sklepów Sukhindera. Wszystkie te dramy znikną w czasie, jak roczniki na etykietach... Czas umierać"
 
 
 
maudite 
Singlemalt Whisky Combatant


Ulubiona whisky: szukam...
Dołączył: 19 Gru 2012
Posty: 253
Skąd: Piaseczno
Wysłany: Śro Paź 14, 2015 11:11 am   

Ja o samym festiwalu nie będę się wypowiadać, bo nie byłem. Byłem rok temu, jak zobaczyłem tegoroczną listę wystawców p.t. p. Buss i jego kontrahenci, to sobie odpuściłem. Taki ze mnie koneser, o!
A co do wystawców takich a nie innych, mój szef chciał się wystawić (z whisky, a nie z żadnymi pefrumami), ale pod warunkiem, że dadzą mu zrobić masterclassa. Nie dali, na zasadzie "nie bo nie", więc sobie odpuścił.
A innemu, nie-whiskowemu co prawda wystawcy, ale jednak, zaproponowali jakieś miejsce w stylu "schody do piwnicy koło wychodka", więc też dał sobie spokój.
Ja nie oceniam, bo specem nie jestem, ale jak Buss będzie robił festyn tylko dla tych z cennika tudora, to chyba za 2-3 lata niewielu stąd będzie tam zaglądać.
 
 
Wiktor 
God of Hate
koordynator BOW


Ulubiona whisky: sobotnia
Dołączył: 27 Cze 2005
Posty: 4805
Skąd: Szczecin
Wysłany: Śro Paź 14, 2015 7:19 pm   

maudite napisał/a:
festyn tylko dla tych z cennika tudora, to chyba za 2-3 lata niewielu stąd będzie tam zaglądać

Tak sceptyczny nie jestem ;) W całej tej dość emocjonalnej dyskusji chodzi właśnie o to, by zamiast popadać w skrajności, zabrzmiał głos rozsądku, ale i zarazem: konkretu. Nie wiem dlaczego, część docierających do mnie komentarzy skupia się na bronieniu tego co jest, w myśl "to i tak dużo, więcej się nie da, poczekajmy" itede. Przypomina mi to powiedzenie, że kto chce - szuka sposobu, kto nie chce - szuka powodu. Tymczasem "samo" się nie zrobi. Czekanie też niczemu nie służy. Przydałoby się więcej aktywności, otwartej dyskusji o tym, tak naprawdę "co", a zaraz potem "w jaki sposób". Ciskać się od ściany do ściany, tworzyć pozorne „nieprzezwyciężalne” konflikty i przerzucać rozmaitymi argumentami można bez końca, ale chyba dobrą zmianę, w kierunku poprawy - choćby asortymentowej - każdy fan dobrej whisky powitałby z otwartymi ramionami już za rok? I to jest wg mnie możliwe, przy odpowiedniej dozie zrozumienia, dobrej woli, zaangażowania (także finansowego) organizatora, ale wcale bez konieczności rezygnowania z wiadomych i oczywistych podstaw biznesowych.
Po pierwsze i najważniejsze. Nie myślmy o całej idei zero-jedynkowo. Po co? Albo „festiwal dla mas” albo „festiwal dla zaawansowanych”. Albo „festiwal Tudora” albo „festiwal dla absolutnie wszystkich firm na rynku”. Albo „festiwal whisky podstawowych, wódek, rumów i ciastek” albo „festiwal wyłącznie z dobrą whisky”. Albo „festiwal bez nikomu nieznanych IB i single-cask” albo „festiwal z 20 stoiskami z rarities”. Chcemy sobie nawzajem obrzydzić pomysł pójścia naprzód, uczynić go w głowach już na wstępie „awykonalnym”, czy szukać rozsądnego kompromisu, na którym wszyscy, na czele z organizatorami, w ostatecznym rozrachunku skorzystają?
Istnieją oczywiste trudności (także techniczne), są konieczne nakłady (nie tylko symboliczne), ale potrzebna jest przede wszystkim chęć rozwoju, chęć dalszego marszu we właściwą stronę. Bez tej chęci i determinacji, płynącej ze wspólnoty celów, ze świadomości oczekiwań, z kibicowania temuż rozwojowi, za to z głośno dźwięczącymi głosami akceptacji (by nie powiedzieć – afirmacji) zastanego stanu rzeczy, jak wykrzesać entuzjazm, zapał ku poprawie, dla kogo ma podejmować kolejne starania organizator - już teraz?
I dlatego nie chodzi ani o myślenie życzeniowe, ani o załamywanie rąk nad doprawdy pozornymi przeszkodami. Przy odrobinie dobrej woli, wiedzy i racjonalnych kompromisach, wszystko dałoby się pogodzić w całkiem „zjadliwych” proporcjach:
Bo i wiadomym jest, że w biznesie nie wszystkim ze wszystkimi po drodze, że obcych lisów do własnego kurnika się nie wpuszcza. I can live with that. To kwestia obrania priorytetów. Wyboru, de facto, programu targów. I tak nie ma możliwości mówienia i zachęcania do wszystkich istniejących, wartościowych whisky... Bowmore? Niech będzie i Bowmore. Ale taka, że proszę siadać.
Bo i nie ma konieczności prostego kopiowania cudzych rozwiązań, choćby nawet (niegdysiejsze) wzorce z zagranicy były absolutnie chwalebne i „kiedyś, gdzieś” efektywne. Wystarczy wziąć po prostu najlepsze elementy i połączyć je z lokalną specyfiką w optymalny, organizacyjny kolaż. Zrobić coś korzystając z doświadczeń innych, ale lepiej, mądrzej, unikając ich potknięć. Po swojemu.
Bo i wiadomo, że whisky „podstawowe” muszą na festiwalu grać ważną rolę – pytanie, jak tę rolę napisać, aby jednocześnie można było z czystym sumieniem prezentować, promować i polecać whisky naprawdę dobrą. To się wyklucza? Tylko pozornie. I zwłaszcza na niwie handlowej. Czy klienci przestaną pić (kupować) tańszą whisky, bo pokaże im się, że na tym świat się nie kończy?
Bo i wiadomo, w jakim miejscu znajduje się dziś polski rynek. Gdzie i na jaką reakcję „handlową” można liczyć bezpośrednio, jaki segment decyduje o wynikach sprzedaży. Czy to automatycznie oznacza, że nie warto podejmować śmiałych, innowacyjnych, propagatorskich aktywności? Czy musimy spoglądać tylko na bilans najbliższego kwartału, czy nawet jednego roku? Minimalizowanie oczekiwań i niby-bezpieczne odkładanie działań ad calendas grecas dobre było dekadę temu. Mamy rok 2015! O whisky trąbi się w mediach co 5 minut. Odrobina ambicji, szczypta wizji, solidne przygotowanie merytoryczne pozwolą zrównoważyć niewielkie już dziś ryzyko. A kto nie ryzykuje, nie wygrywa. Zrobić festiwal z szerszym wyborem dobrej whisky wtedy, kiedy już Polska drugą Japonią będzie ;-) to doprawdy żadna sztuka i żadne wyzwanie.
Bo i „szerszy wybór” dobrej whisky nie oznacza, że na większości stoisk miałyby zagościć same Karuizawy i Macallany. Czy nikt z nas nie słyszał o porządnych, solidnych whisky również na innych półkach cenowych? Czy nikt nie słyszał o bardziej limitowanych wypustach oficjalnych, choćby z destylarni już na targach obecnych, wykraczających poza ten najbardziej podstawowy i oczywisty kanon 10-12-15-18yo? Czy zorganizowanie kilku odpowiednich butelek uznanych wyspustów, dla importerów, dystrybutorów, promujących przecież w taki sposób swoją własną markę, jest ponad ich siły i aspiracje? Trzeba wierzyć, że nie. A jeśli zajdzie potrzeba, to wyjaśniać, przekonywać i – w ostateczności – pomagać.
Bo i nie trzeba więcej, jak raptem kilku stoisk z whisky unikatową – tak naprawdę wystarczyłoby jedno, za to porządnie i w sposób przemyślany zaopatrzone. Jednak z powodów czysto organizacyjnych, określone minimum powierzchni, z wygodnie zaaranżowanym dostępem i warunkami, pozwalającymi docenić jakość, są zapewne niezbędne. Ale czy to rodzi jakiś nieprzezwyciężalny konflikt interesów?
Bo i nie musi być na tych stoiskach miliona butelek, z których „co niedopite” zostanie i „położy firmę”... To są w ogóle jakieś kosmiczne argumenty. Jeśli zostanie zaoferowana dobra whisky, w wyborze kilkudziesięciu edycji, to tak czy inaczej zostanie sprzedana. Jeśli nie na jednym festiwalu, to na kolejnym. Albo też w drodze dobrze znanej miłośnikom samplingów ;-) Nie mówimy przecież o ciężarówkach butelek przeterminowanego octu, ani o zamrażaniu milionów dolarów w czymś zgoła nieatrakcyjnym. Wręcz przeciwnie. Swoją drogą: czy po targach zostają „nierozdysponowane” butelki najlepsze i najdroższe, czy jednak nie rzadziej te najmniej ciekawe, choćby i tanie? Czy nie tutaj właśnie należałoby poszukać klucza do całej sprawy?
Bo i wreszcie nie są niezbędni, tak demonizowani „kolekcjonerzy z zagranicy”, nie jest celem samym w sobie ściąganie od razu Wszystkich Wielkich Nazwisk. Bynajmniej! Celem jest pokazanie wszystkim odwiedzającym festiwal, co tutaj rozumie się poprzez „dobrą whisky”, wartą uwagi, wartą zachwalania i „pochwalenia” się nią przed światem. Pokazanie poziomu, który w istocie chcemy promować. Dlaczego, i w jaki sposób to robimy. A wtedy Oni sami zechcą tu przyjechać i w tym święcie uczestniczyć. Święcie dobrej whisky. Bo, póki co, faktycznie nie mają w tym żadnego interesu, a i organizator zapewne niekoniecznie chciałby, żeby ktokolwiek, sobie samemu, robił na jego podwórku „publicity” i spijał potem całą handlową śmietankę. Niewykluczone, że na dodatek niemało za ten fakt płacąc ;-) Ale jeśli podejść do tematu roztropnie i merytorycznie, zaczynając od właściwej strony, to nader szybko okaże się, że mamy w Polsce wyjątkowo atrakcyjny na skalę europejską festiwal whisky. Na który naprawdę warto przyjechać, choćby i było się Nie Wiadomo Kim ;-) Gwarantuję.

Victor out.
_________________
Pozdrawiam,
Wiktor
-----------------------------------------
"Od Arrana, ognia, wojny, i do tego od człowieka, co się wszystkim nisko kłania, niech nas zawsze Bóg obrania"

"Piłem whisky, którym Wy młodzi nie dalibyście wiary. Atakujące płomieniem prosto ku gardzieli. Piłem mieniące się Ardbegi po ciemnej sherry, nalewane prosto z beczek u bram sklepów Sukhindera. Wszystkie te dramy znikną w czasie, jak roczniki na etykietach... Czas umierać"
 
 
 
Tomek1 
Singlemalt Whisky Inquisitor


Ulubiona whisky: Springbank
Dołączył: 25 Mar 2013
Posty: 919
Skąd: Szczecin
Ostrzeżeń:
 3/3/6
Wysłany: Wto Paź 20, 2015 10:02 pm   

To jeszcze może napiszę, że w ramach weekendu w Warszawie, mieliśmy dwa spotkania: przed i po festiwalu. O ile pierwsze było spędzone w dość kameralnym gronie, to w sobotę po festiwalu dołączyło do nas jeszcze kilka osób - dawno nie widziany Pocieszny, jeszcze dawniej nie widziany Krystian i debiutant na spotkaniach BOW - Konio23. Na specjalne zaproszenie od jednego z kolegów (nie zapomnimy Ci tego ;) ) w spotkaniu brała również Asia - miłośniczka Endradura 10 i tajemniczego Pana Jarka z Kruczej. Podważyliśmy tym samym tezę "że whisky piją nieprzypadkowe osoby" ;)
Co do samej whisky, to w czasie selekcji do spotkania poruszaliśmy się tylko w festiwalowym asortymencie bestwhiskymarket.com i to w najnowszych botlingach, oraz w tym, kto co dodatkowo przyniósł.
Ostatnio zmieniony przez Wiktor Śro Paź 21, 2015 1:58 pm, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Wiktor 
God of Hate
koordynator BOW


Ulubiona whisky: sobotnia
Dołączył: 27 Cze 2005
Posty: 4805
Skąd: Szczecin
Wysłany: Śro Paź 21, 2015 2:09 pm   

Tomatin była, o ile pamiętam, z rocznika 88. Niestety. Pomimo słusznego wieku nie okazała zmiłowania ;)
Ostatecznie HP postawiłem 6p. Trochę na wyrost, ale to elegancka, nieprzesadzona w żadnym kierunku łycha. Przydałoby się jej może odrobinę więcej charakteru. Bardzo porządna okazała się Mortlach, nieoczekiwanie słaba - Benriach OTL (co się stało z tą serią?...), do tego totalnie ukiszona Benrinnes ;) i tradycyjnie beznadziejna, nieuładzona, nawet lekko obcesowa w smaku Arran. Nic ich już chyba tam nie uratuje... :roll:
No i Loch Lomond TBWC, "gdzie whisky nie zintegrowała się z resztą", trochę w stylu Littlemilla po sherry :razz:

[ Dodano: 21 Październik 2015, 15:11 ]
Tomek1 napisał/a:
tajemniczego Pana

Tajemniczego, ale i jedynego, który poleca do zakupu właściwe whisky i daje solenne słowo, o ile zdrożeją w przeciągu 3 lat. Skarb, nie człowiek! :grin:
_________________
Pozdrawiam,
Wiktor
-----------------------------------------
"Od Arrana, ognia, wojny, i do tego od człowieka, co się wszystkim nisko kłania, niech nas zawsze Bóg obrania"

"Piłem whisky, którym Wy młodzi nie dalibyście wiary. Atakujące płomieniem prosto ku gardzieli. Piłem mieniące się Ardbegi po ciemnej sherry, nalewane prosto z beczek u bram sklepów Sukhindera. Wszystkie te dramy znikną w czasie, jak roczniki na etykietach... Czas umierać"
 
 
 
Pocieszny_PCS 
Singlemalt Whisky Crusader



Ulubiona whisky: Glendronach
Dołączył: 03 Cze 2011
Posty: 715
Skąd: Warszawa
Wysłany: Śro Paź 21, 2015 4:50 pm   

Jak patrzę w moje notatki, to pierwsza czwórka raczej do zapomnienia. Jedne lepsze, drugie mniej, ale nic szczególnego się nie działo. Benrinnes trochę wykręcony. Arran zasmakował, nie wiem, czy to kwestia podejścia "Jak na Arrana to bardzo dobry". Mortlach był chyba najlepszy w zestawieniu. Clynelish solidny, ale to nie Glendronach żebym każdemu dawał 6:) PC bym z chęcią jeszcze raz spróbował, bo była bardzo ciekawa i mam wrażenie, że mogłem ją pokrzywdzić. Jeżeli chodzi o Loch Lomonda to moje notatki mówią "przedziwna, z jednej strony niezła, z drugiej gówno" :) , może to właśnie tak przejawia się niezintegrowanie whisky z resztą.

Tomek1 napisał/a:
Pana Jarka z Kruczej

Chodzi o Pana Jarka Szefa Wszystkich Szefów czy jakiegoś innego pana Jarka?
_________________
ZInnejBeczki.com
 
 
 
Tomek1 
Singlemalt Whisky Inquisitor


Ulubiona whisky: Springbank
Dołączył: 25 Mar 2013
Posty: 919
Skąd: Szczecin
Ostrzeżeń:
 3/3/6
Wysłany: Śro Paź 21, 2015 5:38 pm   

Pocieszny_PCS napisał/a:
Chodzi o Pana Jarka Szefa Wszystkich Szefów czy jakiegoś innego pana Jarka?

Chodzi o Pana Jarka barmana/doradcę inwestycyjnego z Domu Whisky.
W listopadzie go sprawdzimy :)
 
 
Pocieszny_PCS 
Singlemalt Whisky Crusader



Ulubiona whisky: Glendronach
Dołączył: 03 Cze 2011
Posty: 715
Skąd: Warszawa
Wysłany: Śro Paź 21, 2015 7:02 pm   

Tomek1 napisał/a:
Chodzi o Pana Jarka barmana/doradcę inwestycyjnego z Domu Whisky.
W listopadzie go sprawdzimy

Daj znać, też z chęcią sprawdzę z wami
_________________
ZInnejBeczki.com
 
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Nie możesz ściągać załączników na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group phpBB3
naprawa laptopów