UWAGA! Obecna zawartość serwisu jest testowa - strona jest w trakcie tworzenia.
28.04.2024 niedziela 09:51 
2014.08.29

I Festiwal Whisky Jastrzębia Góra, 22-23 sierpnia 2014 (cz. 3)



Goście i ciekawostki

Frekwencja na Festiwalu wypadła – podobno – zadowalająco. Tak przynajmniej twierdziła (dość zgodnie) obsługa wielu stoisk. Ile w tym prawdy, a ile robienia tzw. „dobrej miny do złej gry” trudno mi ocenić – w trakcie godzin popołudniowych, kiedy dwukrotnie przebywałem na imprezie, tłoku nie było na pewno. Wieczorem robiło się i tłumniej, i gwarniej, i ciaśniej – teren w końcu nie był szczególnie powierzchniowo obszerny, co może stanowić pewien problem dla organizatora w przyszłości... ale o tym w podsumowaniu.


Wśród obecnych tzw. VIP’ów zauważyłem kilka znanych twarzy – poza oczywiście samym gospodarzem Domu Whisky, obecny był pan Jarosław Urban – autor pierwszych książkowych publikacji o whisky w języku polskim (w oparciu o które niejeden czytelnik BOW.pl stawiał pierwsze kroki w świecie single-malt), kilka barwnych, branżowych postaci prosto ze Szkocji (m.in. Ian Millar i Rob Allanson – światowi brand ambasadorzy odpowiednio Glenfiddicha i Grants’a), a także stały konferansjer Domu Whisky, aktor Roch Siemianowski - vel Słowiański Johnnie Walker ;)

Ten ostatni animował wszystko to, co działo się na głównej scenie festiwalowej – a więc przede wszystkim dwuetapowy konkurs barmański, który – o dziwo – zgromadził naprawdę spory tłumek zainteresowanych (oraz kibiców), co na imprezach poświęconych whisky owszem, zdarza się, choć raczej wyjątkowo. Casus ten mówił jednak całkiem sporo o rodzaju - i preferencjach - zebranej na imprezie publiki.

Wśród wystawców znaleźli się liczni przedstawiciele polskich dystrybutorów obecnych na Festiwalu globalnych marek, zaś wśród odwiedzających mignęło mi kilka twarzy osób związanych z szeroko pojętą branżą (krajowe firmy inwestycyjne, brokerskie, blogerzy, barmani itp.). Nie zabrakło również sympatycznych gości, którzy wzrok przyciągali chyba nawet bardziej, niż sama whisky... (foto) ;-)


Masterclass

Aby wziąć udział w specjalnych degustacjach (sześć odrębnych tematów), odbywających się na pięterku Domu Whisky i połączonych w zamyśle ze zdobywaniem fachowej wiedzy o różnych aspektach tejże, należało – poza oczywiście wstępem na sam Festiwal – albo wykupić pełen pakiet wejściówek (ostatecznie w cenie 300 zł), albo dokonać zakupu uprawniającego do pojedynczego wstępu „artefaktu”. Mogła być nim butelka whisky, na sprzedaży której szczególnie organizatorom zależało (a więc przypuszczalnie takiej, którą bez owej dodatkowej zachęty sprzedać byłoby znacznie trudniej), roczna prenumerata nowego, branżowego magazynu, względnie wyczekiwana „Encyklopedia Whisky”, której premiera miała miejsce właśnie w trakcie nadmorskiej imprezy. Ceny wahały się w granicach 120-130 zł za każdy zakup.

Nie będąc obecnym na wszystkich sesjach masterclass nie jestem w stanie ocenić ich merytorycznego poziomu i mogę polegać tu wyłącznie na znanej mi opinii osób, które uczestniczyły we wszystkich z nich. Poza „Pięknem single cask” prowadzonym przez pana Colina Hampden-White, oraz „Od księstwa Lichtenstein do królestwa Bhutanu, czyli Szkocja kontra reszta świata – koniec hegemonii?” pana Jarosława Urbana, pozostałe sesje zostały ocenione przez wspomniane osoby raczej krytycznie, przede wszystkim ze względu na mocno marketingowy charakter i odczuwalnie zawężoną selekcję prezentowanych podczas nich edycji whisky. Zainteresowanie prelekcjami wyglądało na dość umiarkowane – nie odnosiło się wrażenia, aby piętro Domu Whisky „pękało w szwach”. Część zgromadzonych słuchaczy stanowili ponadto specjalnie zaproszeni goście (np. barmani).

Na temat najciekawszej - w naszej ocenie - sesji, poświęconej edycjom pochodzącym z pojedynczych beczek oraz ich podobieństwom do podstawowych wersji whisky z danej destylarni, więcej można przeczytać tutaj.


Kontrowersje

Pomimo pozornych podobieństw, pierwszy polski Festiwal Whisky nie przypominał pod kilkoma względami innych, znanych nam ze świata imprez tego typu. Przede wszystkim stanowił w większym stopniu promocję określonych, najbardziej powszechnych marek - i tylko w takim kontekście można widzieć jego ogólnie pozytywny wpływ na społeczne „whiskowe” uświadomienie. Dlatego też, siłą rzeczy, trzeba było po prostu przymknąć oko na powszechnie serwowane (i ochoczo konsumowane) w trakcie imprezy drinki na bazie whisky – także te przyozdabiane parasolkami, konkurs barmański nie mający nic wspólnego z whisky jako taką, czy selekcję typu „od sasa do lasa” wersji objętych wejściówką (bez żadnego wprowadzenia w temat, ani ich podziału pod jakimkolwiek względem). Organizatorzy uczynili tym samym ukłon w stronę spodziewanego (jak pokazały realia, słusznie) targetu festiwalowego – pojawiły się przede wszystkim albo osoby bardzo pobieżnie orientujące się w tematyce wody życia, często tak naprawdę nią wcale nie zainteresowane, albo przedstawiciele branży handlowo-rozrywkowej – traktujący whisky jako produkt, albo po prostu przebywający nad morzem, co zamożniejsi turyści. Właśnie ten niedostatek prawdziwych pasjonatów stanowił w dużej mierze o obliczu festiwalu i jak sądzę, definiuje także jego emploi na kolejne lata.

Oczywiście taki charakter imprezy chwilami mógł wydawać się nawet zabawny, kiedy to oniemiała i zasłuchana publika chłonęła kolejne banały i „szkockie historyjki” płynące ze sceny (albo stoisk), bądź gdy tuż obok nas, przy barze, wyperfumowani „znawcy” w koszulkach od Bossa i Hilfigera przechwalali się swoją doskonałą znajomością słodowej, oczywiście na poziomie „tych najlepszych, osiemnastoletnich 'moltów' Glenmorangie”. Oczywiście przy nieodzownym cygarku... Siłą rzeczy, oznaczało to jednak bardziej gorzki kabaret, niż faktyczną sposobność na dowiedzenie się czegoś naprawdę istotnego o whisky, czy też na prawdziwie fachową rozmowę o niej.

Nie można przy tej okazji nie wspomnieć o zupełnie kuriozalnej sytuacji z ceną za pakiet, obejmujący udział wszystkich sesjach masterclass. Po pierwsze – pierwotnie udział w nich można było wykupić wyłącznie w formie zbiorczego zestawu, co stanowiło wynalazek wręcz ko(s)miczny. Po drugie, jego cena została początkowo określona na 600 (!) zł. Jest to w przeliczeniu około 140 euro, co być może w realiach „światowych” nie wydaje się kwotą wygórowaną, w szczególności za sześć różnych sesji. Wspomnieć jednak trzeba, że na innych festiwalach takie degustacje niemal nigdy nie są sprzedawane w pakietach (tu jednak można rozgrzeszyć chęć organizatorów do „wypełnienia” mniej popularnych masterclass na dziewiczym przecież rynku), ich planowane menu jest zawsze uczestnikom znane PRZED ewentualną decyzją o zakupie, a co najważniejsze – wybór whisky jest dogłębnie, fachowo przemyślany i z reguły obejmuje (obok tych bardziej pospolitych) także edycje naprawdę unikalne, których większość potencjalnych gości niemal na pewno nie miała okazji wcześniej próbować.
Tymczasem, w świetle (najbardziej prawdopodobnych) problemów z zebraniem odpowiedniego quorum na masterclasses, gospodarze Festiwalu podjęli – niemal w ostatniej chwili - decyzję o obniżeniu ceny za cały pakiet o połowę (przykro mi bardzo, ale żadne późniejsze tłumaczenie o „geście sponsorów” i „szczęsliwie zakończonych wysiłkach organizacyjnych” do mnie nie przemawia), jak też o ich sprzedaży również w formie „pojedynczej”. Jakkolwiek wdzięczni jesteśmy za umożliwienie takiego, w pełni pragmatycznego rozwiązania (w końcu, gdyby nie ono, nie mielibyśmy możliwości zapoznać się z „pięknem single cask”...), to spory niesmak związany z opisanymi perturbacjami, delikatnie je określając, pozostał.


Na plus!

Biorąc powyższe pod uwagę – lecz w szczególności fakt, że impreza nie była, ani raczej nie będzie, skierowana do co bardziej wymagających pasjonatów whisky, podkreślić wypada jej następujące, mocne strony:

+ kameralność, limitowany wstęp, dobry dostęp do stoisk, odpowiednia liczba miejsc siedzących

+ przekrojowość whisky serwowanych w cenie wejściówki, a także brak limitu „ilościowego”

+ ponadprzeciętna wiedza o produkcie u barmanów i sprzedawców

+ ciekawy wystrój części stoisk, galeria posterów poświęconych whisky

+ porządny kieliszek wraz ze smyczą - w cenie wstępu

+ liczne (i działające) myjki do szkła, generalnie bezproblemowy dostęp do wody na stoiskach

+ dość nieuciążliwa (zapachowo) część gastronomiczna

+ muzyka w szkockich klimatach – również na żywo

+ sprawna obsługa i efektywna ochrona imprezy

+ system bonów na dodatkowe zakupy („festiwalowe” dramy oraz wybrane butelki)

+ możliwość zakupu setek różnych whisky na dramy (z oferty DW) dla bardziej wymagających


Do poprawy:

- ceny!... przyznać trzeba, że kilka z nich wydało mi się mocno wygórowanych, również spora obniżka cen w Domu Whisky na czas imprezy mogłaby przynieść wiele dobrego...

- brak festiwalowego, okolicznościowego bottlingu – to naprawdę grube niedopatrzenie przy własnym imporcie, w dobie tak powszechnego dostępu do beczek (a i Dom Whisky miewał już przecież w przeszłości „własne” wypusty)

- przewaga „wielkich” brandów i brak szerszej reprezentacji whisky słodowych, w tym całkowita absencja bottlingu niezależnego

- na wielu stoiskach brak reprezentatywnej oferty (np. Ardbeg, Talisker, Tomatin)

- "wiecowe" nagłośnienie całego terenu Festiwalu odgłosami dobiegającymi z głównej sceny (w końcu nie wszyscy odwiedzający muszą być zagorzałymi fanami oratorskich popisów pana Rocha, ani interesować się szczegółową punktacją jury dla dokonań uczestników konkursu barmańskiego...)

- niemal wszechobecny smród cygar, utrudniający cieszenie się aromatami whisky (jak widać każda moda, w początkowej fazie niegroźna i wydawałoby się że nawet ciekawa, gdy przyjmuje karykaturalne rozmiary prowadzi nieuchronnie do wypaczenia pierwotnej, w miarę racjonalnej idei)

- konkurs barmański jako centralna atrakcja Festiwalu Whisky?... rozumiem szczytny zamysł, polegający na chęci włączenia do grona uczestników imprezy licznych gremiów barmańskich „z przyległościami”, czy nie warto jednak skierować wysiłków organizacyjnych mocniej w stronę prawdziwych miłośników whisky, zaś fanom (wątpliwej jakości) mieszanin zaproponować odrębny event?


Podsumowanie

Pierwszy, polski, historyczny Festiwal Whisky w Jastrzębiej Górze przeszedł do historii. Pomimo kilku potknięć, a i charakteru uwzględniającego naszą „lokalną” specyfikę (niski poziom wiedzy o whisky tzw. szeregowego uczestnika, jak i jego mocno jeszcze niewyrobione preferencje), impreza wydaje się nam umiarkowanie interesująca i sprzyjająca weekendowemu wypadowi nad morze, połączonemu z niezobowiązującym przeglądem najbardziej komercyjnej części rynkowej oferty whisky.

Jednak dla sporej części czytelników portalu BOW.pl może wydać się zarazem dość prowincjonalna i po prostu nudna, w szczególności w zestawieniu z festiwalami i targami zagranicznymi. Taki też stan, jakkolwiek w przyszłości być może stopniowo się zmieniający w stronę zaspokojenia coraz wyższych oczekiwań uczestników, zapewne nigdy całkowicie nie zniknie. Wpływ na to będzie miała zarówno ograniczona powierzchnia samej imprezy, skutkująca koniecznością ostrej selekcji wystawców, jak też „wczasowy” profil samego miejsca - oraz w następstwie, odwiedzających.

Wydaje się, że nawet w ramach posiadanego inwentarza można będzie pokusić się - przy kolejnych edycjach - o pewne ulepszenia, czy modyfikacje. Z pewnością warto organizatorom zadbać o progres w zakresie wartości „informacyjno-szkoleniowej”. W duchu prawdy o whisky ;-) goście festiwalu powinni być rzetelnie poinformowani, co jest produktem masowym (i dlaczego), a co elitarnym i jakościowym (oraz dlaczego kosztuje więcej, a niekiedy... „aż tyle?!”). Sugerowałbym także postawienie – obok faktycznie przydatnych myjek do szkła – również dystrybutorów z wodą. W cenie wstępu, rzecz jasna. Bottling festiwalowy z pewnością okazałby się sukcesem nie tylko wizerunkowym, ale też komercyjnym. No i przede wszystkim wypadałoby się zastanowić, czy wrzucanie wszystkiego „do jednego worka”, łącznie z zawodami dla barmanów, jest nam jeszcze naprawdę niezbędne?... W końcu rynek whisky, jak zauważył sam właściciel Domu Whisky, Andrzej Kubiś, rośnie w tempie ekspresowym. Andrzeju, w imię starej znajomości, apeluję do Ciebie: nie idź dłużej tą drogą! ;-)

Portal Bestofwhisky.pl składa serdeczne gratulacje i życzy organizatorom kolejnych sukcesów - oraz dopinguje do nie ustawania w rozwoju, a uczestnikom wielu cennych nauk i dobrej zabawy z whisky w trakcie przyszłych edycji imprezy (kolejna już w 2015 roku). W końcu bycie pierwszym, znaczy wiele... ale jeszcze bardziej zobowiązuje! ;-)


[PWJ]



R E K L A M A