bestofwhisky.pl Strona Główna bestofwhisky.pl
Forum koneserów i pasjonatów | Hejtujemy od 2005 roku

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat «» Następny temat
Piękno single cask, czyli...
Autor Wiadomość
Wiktor 
God of Hate
koordynator BOW


Ulubiona whisky: sobotnia
Dołączył: 27 Cze 2005
Posty: 4805
Skąd: Szczecin
Wysłany: Pon Sie 25, 2014 9:11 pm   Piękno single cask, czyli...

Piękno single cask” czyli Colin Hampden-White i badania genetyczne

W trakcie zakończonego kilka dni temu I-go Festiwalu Whisky w Jastrzębiej Górze (opisywanego właśnie w mini cyklu na łamach portalu BOW – tutaj, tutaj i tutaj) miałem sposobność uczestniczyć w jednej z pierwszych sesji rangi masterclass przeprowadzanych „na polskiej ziemi”. Nie powiem, żeby łza się w oku nie zakręciła – bo jakkolwiek miałyby się potoczyć losy samej degustacji, fakt pozostanie faktem. Witajcie na pierwszej oficjalnej single-malt masterclass w krainie wódki, kiełbasy i najdroższych w Europie autostrad ;)

Przyznaję w tym miejscu, że wybór tej akurat sesji (spośród pięciu różnych, dostępnych w trakcie festiwalu) nie był tak prosty, jak by się na pierwszy rzut oka zdawało. O wybitnej postaci świata szkockiej wody życia, jaką bez wątpienia jest wpływowy współpracownik „Timesa”, „New York Timesa” i magazynu „Whisky;) nie wiedziałem zgoła nic (poza tym, że robi fajne fotografie śmiesznym ludziom… również zgoła – patrz http://www.colinhampdenwhite.co.uk/ ), podczas gdy inną masterclass miał prowadzić bardzo ceniony przeze mnie autor publikacji o whisky i jeden z nestorów tej tematyki w Polsce – pan Jarosław Urban. Trzech pozostałych prelegentów odpadło w zupełnych przedbiegach, jako de facto reprezentantów dwóch firm producenckich (Grant’s/Glenfiddich oraz Tullamore Dew), co nie wróżyło niczego dobrego ani samym degustacjom, ani w głoszonym ich trakcie treściom. Zresztą sam temat „Dlaczego blended whisky premium, a nie single malt” dość mocno mną wstrząsnął, kojarząc się z czymś w stylu „Dlaczego lepiej kopać rowy, niż wypoczywać na Jamajce”. Z pewnością istnieją miłośnicy jednego i drugiego (czyli blendów klasy premium oraz rozrywkowego kopania rowów), jednak niżej podpisany zdecydowanie nie zalicza się do żadnej z tych grup ;)

Dlaczego więc ostatecznie wybór padł na sesję pana Colina Od Golasów? Zadecydowały dwa powody. Pierwszy to taki, że na spotkanie z panem Jarosławem Urbanem wolę wybrać się przy bardziej odpowiedniej okazji, stwarzającej warunki na merytorycznie najlepszy poziom (a i tematykę cokolwiek inną, niż „Blaski i cienie amerykańskiej whiskey”). Liczę, że taka nadarzy się stosunkowo prędko. Po drugie, pan Colin został właśnie redaktorem prowadzącym pierwszego polskiego magazynu poświęconego whisky (recenzje tegoż wkrótce na łamach BOW) – dobrze jest więc wiedzieć, kto taki będzie odpowiadał za poziom merytoryczny w/w czasopisma. A co jak co, jeśli nie udział w sesji masterclass prowadzonej przez domniemanego znawcę whisky, nadaje się do takiego celu idealnie?

Poniższa relacja będzie więc po trosze o kilku sprawach. O tym, jak przebiegała sama sesja i jak sprawdziła się w praktyce jej myśl przewodnia (która wydawać by się mogła całkiem interesująca). O tym, jakie whisky dobrano na degustację i jakie były tego konsekwencje ;) A także o tym, co (i w jaki sposób) miał o nich do powiedzenia prowadzący - pan Colin Hampden-White.

Zacznijmy od koncepcji. Ideą degustacji było przedstawienie – poprzez bezpośrednie porównanie którejś wersji podstawowej z którąś wersją single cask – „DNA destylarni”, czyli inaczej ujmując, próba doszukania się w dwóch różnych whisky z tego samego zakładu, jakichś smakowo (bądź aromatycznie) wspólnych elementów. Takiego ot, destylarnianego „trademarku”. Gdyby mnie ktoś spytał, czy jest w tym szczególny sens – odparłbym, że i tak, i nie. Tak - ponieważ owszem, istnieją destylarnie oraz konkretne edycje whisky, które można udanie pod taki eksperyment udanie podciągnąć i cieszyć się ze znalezienia potwierdzenia owej tezy. Nie – ponieważ w dobie kompletnego pomieszania (a zarazem ujednolicenia) stylów różnych whisky, całej masy limitowanych i zróżnicowanych profilowo edycji, oraz traktowania ogromnej ich części 1st fill’owym drewnem (rozmaitego pochodzenia) kształtującym w 80-90% oblicze smakowe – musimy zdać sobie sprawę z, tak naprawdę, bezcelowości tego typu analiz. Można było próbować ich lat temu, dajmy na to, piętnaście, kiedy istniało coś takiego jak (niekiedy dość ewidentne) „house-style” poszczególnych destylarni - pojmowane oczywiście w odniesieniu do np. czterech istniejących wersji oficjalnych i kilkudziesięciu nieoficjalnych, dostępnych na rynku. Dziś, kiedy to same wersje oficjalne idą ilościowo w dziesiątki, a nieoficjalne w setki, kiedy o obliczu danej edycji (a następnie o powszechnym wizerunku „profilu” destylarni) coraz bardziej decyduje przypadek, a nie prawdziwa i przemyślana selekcja – przedstawiony pomysł „analizy genetycznej”, jakkolwiek sam w sobie ambitny i chwytliwy, wydaje mi się mało celowy.

Na marginesie – miarodajne wykonanie takiego testu poprzez nawet najtrafniejszą próbę badawczą, składającą się z tylko dwóch (!) wersji whisky, jawi się już jednak jako zadanie w praktyce awykonalne ;-) Tu przykład: planowana przez BOW na listopad tego roku degustacja porównawcza Mortlacha ma składać się z kilkunastu różnych wersji – nie po to wszakże, aby we wszystkich doszukać się tego samego (co z góry wiadomo, możliwym nie będzie), tylko po to właśnie, by wychwycić i spróbować nazwać różnice je dzielące. I to, w istocie, wydaje się nam dziś podstawową cechą whisky pochodzącej z jednej destylarni – właśnie jej postępujące „wewnętrzne” zróżnicowanie, nie zaś gremialne podobieństwo. Coraz trudniej, podczas blind testów, przychodzi nam poprawne sklasyfikowanie i przypisanie whisky do konkretnych destylarni – i zaiste coraz mniej sensu mają takie próby…

Tak czy siak, wyzwanie zostało rzucone, rękawica podniesiona ;-) Areną zmagań miało stać się – dobrze znane nam skądinąd - górne piętro jastrzębiogórskiego Domu Whisky.

Tam też, na licznych stolikach, uczestnicy sesji zastali już przygotowane sześć kieliszków, z których trzy kryły popularne wersje podstawowe, trzy zaś „piękne edycje single-cask” - tych samych (niemalże) whisky. Do każdego takiego zestawu była dołączona karta z tabelką, mającą posłużyć za „koło smaków”. Niestety (dla co poniektórych) – wyłącznie w języku angielskim. Nie każdy przecież potrafi przetłumaczyć typowe dla opisu whisky określenia, a tym bardziej odnieść je do właściwych nut smakowych. Jak się bowiem zorientowałem, uczestnicy reprezentowali dość zróżnicowany poziom orientacji „w temacie”. O tym napiszę coś na koniec. Póki co wspomnę, że nie zapomniano też o wodzie. Całość przygotowań technicznych – zdecydowanie na plus.

Mistrz ceremonii okazał się być niewysokim Szkotem o nader miłej aparycji. Do pomocy przydzielono mu jednego z pracowników Domu Whisky, który zajmował się głównie tłumaczeniem (w miarę wiernym) słów pana Colina na język polski. Warto podkreślić, że język którym posługiwał się prowadzący, był zdecydowanie bliższy kanonowi angielskiego, niż szkockiemu dialektowi, ze zrozumieniem którego zgromadzeni mieliby zdecydowanie większe trudności ;)

Po krótkim (pochwalić!) wstępie, w trakcie którego wyjaśniono mniej więcej to samo, co opisałem już wyżej, przystąpiliśmy do clue programu, czyli do degustacji porównawczej. Wyglądała ona mniej więcej tak, że pan Colin opowiadał co też takiego pijemy i co mniej więcej „powinniśmy” poczuć w bukiecie danego drama. Było to dla mnie całkiem ciekawe doświadczenie – inni prowadzący masterclass, z jakimi się dotychczas zetknąłem, pozostawiali uczestnikom na tym poznawczym polu znacznie więcej swobody. Przede wszystkim jednak, dawało to niezły obraz warsztatu analitycznego prowadzącego, o co mi – przyznaję bez bicia – głównie chodziło :twisted:

Pierwszą whisky w „panteonie piękna” okazała się być znana i (nie zawsze) lubiana, oficjalna Benriach 16yo. Pan Colin wyczuł w niej przede wszystkim toffi, z czym trudno było się nie godzić, gdyż faktycznie ten aromat rzucał się nam w nozdrza w sposób wręcz obcesowy. Następnie jednak określenia dość mocno się nam rozjechały – prowadzący sugerował "owocowość i deserowość" w smaku, podczas gdy mi przychodziły na myśl raczej epitety w stylu „niedojrzała, alkoholowa, zbyt młoda”. No, ale nie o taką zgodność tutaj przecież chodziło ;)

Whisky, która miała pokazać nam DNA Benriacha, okazała się edycja oficjalna, rocznik 1998, pochodząca z beczki po PX sherry, zabutelkowana w mocy 56.1%. Numeru beczki nam nie podano i co gorzej, stało się to (dla mnie zupełnie niezrozumiałą) regułą podczas całej sesji. Czyżby prowadzący nie przywiązywał do tego żadnej wagi? A może było to po prostu (dziwnie uporczywe) przeoczenie?

Wybór tak charakterystycznej wersji single-cask mocno mnie zaskoczył. Nie dlatego, żeby była to zła whisky, ale dlatego, że stawiała uczestnikom poprzeczkę zdecydowanie wysoko, o ile mieliby w dwóch tak różnych paletach doszukiwać się podobieństw i określonych cech wspólnych. Zastanawiałem się poważnie, jak sobie z tym wyzwaniem poradzą.

Z kłopotu wybawił nas jednak sam prowadzący, który w aromacie zdominowanym przez - słusznie nazwane - suszone owoce, ciemną sherry i rodzynki, odkrył nagle to samo toffi, jakim epatowała oficjalna wersja 16-letnia. Mi się to niestety nie udało, a po minach pozostałych uczestników sesji widziałem, że nie mi jednemu. Gorsza sprawa, że pan Colin zapomniał zupełnie o oczywistych dla mnie nutach siarkowych i melasowych w smaku (zresztą niezmiernie charakterystycznych dla szczególnego typu whisky pochodzącej z beczek po ciemnej sherry). Może jednak była to wyłącznie kwestia odmiennego podniebienia…

W podsumowaniu padły słowa, że jakkolwiek trudną okazała się dokonana analiza, to przy odpowiednim skupieniu można wyczuć w obu whisky te same akcenty. Ja podsumowałbym inaczej wspomnianą parę: nie nadawała się kompletnie do założonego eksperymentu. Nawet dla zaprawionych w bojach „fachowców”, a tym bardziej dla mniej wprawnych nosów. Przyszło mi do głowy, że były to po prostu dwie jedyne dostępne butelki Benriacha, spełniające bazowe kryteria testu… ale w końcu przebywaliśmy przecież w Domu Whisky! Skarciłem swą nadmierną podejrzliwość i szybko odrzuciłem te niecne podejrzenia :twisted:

Drugą parę stanowiły: Glendronach 12yo OB, oraz podobna wiekiem (11-letnia) edycja single-cask dla M&P Poland, rocznik 2003, o mocy 54.5%. Ponieważ ta druga czeka od jakiegoś czasu na opisanie jej w Bazie Whisky BOW.pl, a pierwsza jest, jak sądzę, dobrze znana przeważającej liczbie czytelników tego Forum, opisy degustacyjne chwilowo pominę. Wspomnę tylko, że podstawka Glendronacha okazała się bardziej podobna w charakterze do szesnastoletniej Benriach, niż rodzona siostra tejże – tego jednak pan Colin nie odnotował, a w każdym razie się tą wiedzą ze zgromadzonymi nie podzielił. Wspomniał natomiast, że „trademarkiem” Glendronacha jest używanie wyłącznie beczek po sherry (czym przyznaję, dość mocno mnie zadziwił…) oraz, że są to beczki w przeważającej mierze pierwszy raz napełniane. Zgromadzeni przyjęli te słowa kiwaniem głowami, w należytym skupieniu. Pokiwałem więc i ja...

Pomysł użycia w teście bottlingów Glendronacha sam w sobie nie okazał się chybiony, zawiodła jednak przedstawiona argumentacja. Mieliśmy bowiem doszukiwać się tych podobieństw smakowych, które whisky zawdzięcza charakterowi samego destylatu. Tymczasem w zaprezentowanym zestawieniu zostały wyartykułowane (i, najpewniej, zrozumiane przez degustujących) wyłącznie takie, których rodowód leży de facto w użytym rodzaju drewna – a więc w beczkach po ciemnej sherry. Gdyby zamiast tego przeprowadzić tasting Glendronacha z beczki po bourbonie, szczerze obawiam się o rezultat… Tak naprawdę mieliśmy więc tu do czynienia z niejakim fałszerstwem (lub jak kto woli, sprytnym ułatwieniem) – wybrano takie whisky, które miały potwierdzać z góry przyjętą tezę.

Ostatnia para okazała się już totalnym odjazdem i ewidentnie miała „drugie dno”. Wybrano po pierwsze edycje whisky kompletnie niereprezentatywne dla stylu destylarni, a po drugie jedna z nich pochodziła prosto od pewnego współ-sponsora Festiwalu (względnie „współorganizatora”, czy też „patrona”?). Przez wzgląd na ich dobre imię nie będę wymieniał pełnej nazwy firmy. W każdym razie firmowali ten bottling całkowicie oficjalnie, ale jakiż to był bottling… :shock:

Pierwsza w parze objawiła się Clynelish 12yo OB, butelkowana dla Friends of Classic Malts. Pan Colin w uzasadnieniu powiedział, że wybór jej wziął się z faktu, iż beczki użyte do zestawienia kupażu przechowywane były na terenie destylarni, a nie jak wiele innych – w Glasgow. Miało to, wg niego, sprzyjać zachowaniu pierwotnego charakteru whisky z Clynelish. Niestety, nie sprzyjało. Whisky okazała się owszem, lepsza od fatalnej, standardowej 14-latki, ale jednocześnie nie miała w sobie nic ze stylu, który moglibyśmy określić „kanonem” Clynelisha (przynajmniej w odniesieniu do jej wielu popularnych roczników, oraz najpowszechniej dostępnych typów beczek). Klasyczny highlander o obniżonej mocy, słodkawo-owocowy, ani nie obfitujący w wosk i cytrusy, ani w tony słone, czy morskie... Tak mogłaby smakować niejedna whisky z regionu Highlands, i nie trzy.

Wtedy, szczęśliwie już na sam finał, pojawiło się prawdziwe okropieństwo… czyli Clynelish rocznik 1997, butelkowany dla wspomnianej firmy S., o imponującej mocy 59.1%. Ponieważ miałem możliwość próbowania co najmniej kilkunastu różnych wersji single-cask z tego rocznika uważam, że moja ocena będzie dość uczciwa: była to zdecydowanie najgorsza beczka na jaką dotąd trafiłem. Przemożnie spirytusowa, a zarazem o znikomej intensywności smakowej, jak dzieje się w przypadku szczególnie mało aktywnych (i kiepskich) beczek. Pan Colin, widząc chyba niezbyt szczęśliwe miny uczestników degustacji, próbował ratować niezręczną sytuację zapewniając, że dodanie wody może tu pomóc („zapewnia większą kompleksowość”), że po ustaniu ataku spirytusu "pojawią się lepsze nuty smakowe", z solą (?) i owocowością… Ale nie, nie pojawiły się lepsze nuty smakowe, choć osobiście bardzo tego pragnąłem. I chyba nie tylko ja – zasłyszane komentarze w stylu „masakra” mówią same za siebie ;) Whisky pozostała po prostu wyjątkowo słaba, źle wyselekcjonowana i do tego kompletnie nie clynelishowata.

Zestawienie tych obu whisky zawiodło na każdej płaszczyźnie. Nie prezentowały ani dominującego stylu destylarni, ani nawet przyzwoitego poziomu. Ostatecznie pan Colin dał za wygraną, oznajmiając: „Do you feel salt on the finish?... No?... It’s not a problem, since it’s possibly just my own interpretation”. Pozwolił nam jeszcze przez kilka minut cieszyć się „tymi wyjątkowymi whisky”, odpowiedział na pytanie jednej z uczestniczek (chodziło, jak się zdaje, o celowość dodawania wody do wersji cask strength) i na zakończenie podziękował wszystkim za udział w masterclass. Obsługa zaczęła szybko uprzątać szkło („przykro nam bardzo, ale za 12 minut zaczynamy kolejną degustację”) – nie pozostało mi więc nic innego, niż opuścić gościnne piętro Domu Whisky...

Podsumowując.

Poza zmanipulowanymi ;) Glendronachami, DNA pozostałych destylarni chyba nikomu z obecnych (wyłączając prowadzącego) nie udało się faktycznie odczuć, a w następstwie precyzyjnie opisać. Stąd, jak dla mnie, mission status: failure ;-)

Samo masterclass było przygotowane i prowadzone dość profesjonalnie. Poziom whisky w większości wydał mi się akceptowalny. Oba single-caski Benriacha i Glendronacha nie wyróżniały się szczególnym „pięknem”, ale nie była to także „piąta woda po kisielu”. Dla początkujących ciekawe doświadczenie – choć osobiście byłem świadkiem utyskiwań dwóch uczestniczek na małą przystępność tak „mocnych” whisky. Well... ;)
Pomyłką okazało się jedynie wciśnięcie fatalnego bottlingu jednej z firm-organizatorów, oraz dokładanie do niej – już chyba „na siłę” – mocno nijakiej wersji oficjalnej.

Przypuszczam także, iż pan Colin Hampden-White, mimo swojego niezaprzeczalnego uroku osobistego, lepiej będzie się sprawdzał w roli redaktora magazynu o whisky, niż prowadzącego degustacje na poziomie masterclass. Na pewno spore pojęcie o branży whisky ma, obraca się w końcu w tym środowisku od lat – w to nie wątpię. Brakuje mu jednak prawdziwie analitycznego spojrzenia na degustowane trunki (jak on ocenił te "kilka tysięcy butelek i beczek"?) oraz – co najważniejsze – żywiołowości i temperamentu showmana, nieodzownego do prawdziwego porwania audytorium. Tutaj dzieli go naprawdę dużo od takiego Jima McEwana, czy Richarda Patersona. Na kolejne masterclass pod jego batutą raczej się nie wybiorę, z ciekawością jednak będę czytał materiały przygotowywane na potrzeby nowego, branżowego perdiodyku. I życzę mu w tej działalności wyłącznie powodzenia :D
_________________
Pozdrawiam,
Wiktor
-----------------------------------------
"Od Arrana, ognia, wojny, i do tego od człowieka, co się wszystkim nisko kłania, niech nas zawsze Bóg obrania"

"Piłem whisky, którym Wy młodzi nie dalibyście wiary. Atakujące płomieniem prosto ku gardzieli. Piłem mieniące się Ardbegi po ciemnej sherry, nalewane prosto z beczek u bram sklepów Sukhindera. Wszystkie te dramy znikną w czasie, jak roczniki na etykietach... Czas umierać"
Ostatnio zmieniony przez Wiktor Pią Sie 29, 2014 7:45 pm, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
 
Adam Hochul 
Singlemalt Whisky Crusader
SM in Campbeltown



Ulubiona whisky: Ben Nevis
Dołączył: 04 Gru 2010
Posty: 544
Skąd: Glasgow
Wysłany: Wto Sie 26, 2014 11:32 am   

:> tyle dobrego mnie ominelo, dodam z radoscia, ze tego Clynelisha im nie sprzedalem -_-
_________________
Doing does
 
 
 
Wiktor 
God of Hate
koordynator BOW


Ulubiona whisky: sobotnia
Dołączył: 27 Cze 2005
Posty: 4805
Skąd: Szczecin
Wysłany: Pią Sie 29, 2014 9:28 am   

Tak, wiem ;) Obejrzałem sobie nawet - w celu wyjaśnienia tej sprawy - butelkę owego kordiału ;)



W uzupełnieniu - linki do degustowanych whisky:

http://www.whiskybase.com...ach-16-year-old
http://www.whiskybase.com...1/benriach-1998
http://www.whiskybase.com...ronach-original
http://www.whiskybase.com...lendronach-2003
http://www.whiskybase.com...ish-12-year-old
Clynelish 1997, www.singlemaltbroker.com for S. (Polska), cask#6885, 59.1%, 294 but.
_________________
Pozdrawiam,
Wiktor
-----------------------------------------
"Od Arrana, ognia, wojny, i do tego od człowieka, co się wszystkim nisko kłania, niech nas zawsze Bóg obrania"

"Piłem whisky, którym Wy młodzi nie dalibyście wiary. Atakujące płomieniem prosto ku gardzieli. Piłem mieniące się Ardbegi po ciemnej sherry, nalewane prosto z beczek u bram sklepów Sukhindera. Wszystkie te dramy znikną w czasie, jak roczniki na etykietach... Czas umierać"
 
 
 
rosomak 
Singlemalt Whisky Prophet



Ulubiona whisky: Brora
Dołączył: 28 Cze 2005
Posty: 1603
Skąd: zewsząd
Wysłany: Sob Sie 30, 2014 10:55 am   

Adam Hochul napisał/a:
dodam z radoscia, ze tego Clynelisha im nie sprzedalem

No tak bo od ACEO to same wypasy po prostu do konsumentow splywaly :mrgreen: Umowmy sie Adamie - zwykly przydadek, ze tego syfu akurat Ty nie dotknales.
_________________
https://www.youtube.com/watch?v=cOeFhSzoTuc
 
 
oscarez 
Singlemalt Whisky Apostle
Pryncypiał BOW



Ulubiona whisky: Ben Nevis
Dołączył: 03 Cze 2008
Posty: 1451
Skąd: Kraków
Wysłany: Sob Sie 30, 2014 7:12 pm   

Dość konkretne jeb..cie 8)
 
 
awaria_maniac 
Singlemalt Whisky Apprentice


Ulubiona whisky: Ardbeg
Dołączył: 12 Cze 2013
Posty: 37
Skąd: Warszawa
Ostrzeżeń:
 6/3/6
Wysłany: Pon Wrz 01, 2014 8:11 am   

25-26 października w Wa-wie odbędą się też pierwsze Targi Whisky (współorganizatoerm jest Pan Jarosław Bus z Tudor House vel sklep Ballantines):

http://warszawa.gdzieco.p...hisky-Fest-2014
 
 
Wiktor 
God of Hate
koordynator BOW


Ulubiona whisky: sobotnia
Dołączył: 27 Cze 2005
Posty: 4805
Skąd: Szczecin
Wysłany: Pon Wrz 01, 2014 8:21 am   

Wiemy, wiemy. I bedziemy ;)
_________________
Pozdrawiam,
Wiktor
-----------------------------------------
"Od Arrana, ognia, wojny, i do tego od człowieka, co się wszystkim nisko kłania, niech nas zawsze Bóg obrania"

"Piłem whisky, którym Wy młodzi nie dalibyście wiary. Atakujące płomieniem prosto ku gardzieli. Piłem mieniące się Ardbegi po ciemnej sherry, nalewane prosto z beczek u bram sklepów Sukhindera. Wszystkie te dramy znikną w czasie, jak roczniki na etykietach... Czas umierać"
 
 
 
Adam Hochul 
Singlemalt Whisky Crusader
SM in Campbeltown



Ulubiona whisky: Ben Nevis
Dołączył: 04 Gru 2010
Posty: 544
Skąd: Glasgow
Wysłany: Pon Wrz 01, 2014 11:38 am   

rosomak napisał/a:
Adam Hochul napisał/a:
dodam z radoscia, ze tego Clynelisha im nie sprzedalem

No tak bo od ACEO to same wypasy po prostu do konsumentow splywaly :mrgreen: Umowmy sie Adamie - zwykly przydadek, ze tego syfu akurat Ty nie dotknales.


Faktem jest ze klient nasz pannn - butelkowac moze co zechce (lub tez co mu wogole sprzedalismy). Ale rowniez faktem jest ze jesli trzyma whisky w naszym nowym magazynie, to dostaje raport i porade dotyczaca rozwoju swojej whisky, gdzie oceniamy jakosc whisky, postep maturacji, sugerujemy butelkowanie czy tez finish w innej beczce jesli jest konieczny. Glownie ma to zastosowanie przy klientach ktorzy zamuja sie kupowaniem i sprzedawaniem, a o samej whisky wiedza niewiele. Nie zebym sugerowal ze ten akurat klient na whisky sie zna lub tez nie. Chce tylko powiedziec ze firma w ktorej pracuje wklada pewne starania by 'nasz klient nasz pannn' sam sobie nie szkodzil niepotrzebnie. Choc znajda sie i tacy co na proponowana pomoc kreca nosem :)
_________________
Doing does
 
 
 
rosomak 
Singlemalt Whisky Prophet



Ulubiona whisky: Brora
Dołączył: 28 Cze 2005
Posty: 1603
Skąd: zewsząd
Wysłany: Pon Wrz 01, 2014 1:38 pm   

Adam Hochul napisał/a:
Faktem jest ze klient nasz pannn - butelkowac moze co zechce (lub tez co mu wogole sprzedalismy).

Mialem na mysli bottlingi wlasne ACEO, a w tym wypadku przyznasz, ze trudno mowic o nieodpowiedzialnym postepowaniu z beczkami przez niefrasobliwych klientow :wink: Poza bodaj jednym wypustem (przyznaje, nie probowalem wszystkich, ale znowu chyba nie bylo ich tak straszliwie duzo) poziom byl taki, ze.. hmm... powiedzmy, ze w kontekscie owego poziomu slowa o "poradzie dotyczacej rozwoju whisky, ocenie jakosci i postepu maturacji" brzmia dosc zlowieszczo :twisted:
Szczerze licze, ze w zwiazku z nowym etapem rozwoju, na ktory wchodzi Wasza firma selekcja sie polepszy :)
_________________
https://www.youtube.com/watch?v=cOeFhSzoTuc
 
 
Adam Hochul 
Singlemalt Whisky Crusader
SM in Campbeltown



Ulubiona whisky: Ben Nevis
Dołączył: 04 Gru 2010
Posty: 544
Skąd: Glasgow
Wysłany: Wto Wrz 02, 2014 4:18 pm   

rosomak napisał/a:
Adam Hochul napisał/a:
Faktem jest ze klient nasz pannn - butelkowac moze co zechce (lub tez co mu wogole sprzedalismy).

Mialem na mysli bottlingi wlasne ACEO, a w tym wypadku przyznasz, ze trudno mowic o nieodpowiedzialnym postepowaniu z beczkami przez niefrasobliwych klientow :wink: Poza bodaj jednym wypustem (przyznaje, nie probowalem wszystkich, ale znowu chyba nie bylo ich tak straszliwie duzo) poziom byl taki, ze.. hmm... powiedzmy, ze w kontekscie owego poziomu slowa o "poradzie dotyczacej rozwoju whisky, ocenie jakosci i postepu maturacji" brzmia dosc zlowieszczo :twisted:
Szczerze licze, ze w zwiazku z nowym etapem rozwoju, na ktory wchodzi Wasza firma selekcja sie polepszy :)


:) Drogi Rosomaku,

Niestety tutaj to co piszesz wogole nie ma pokrycia z historia. Polowa tego co na polkach w Niemczech sie sprzedaje, a drzewiej to i dobre 75% wyszla od Aceo. Naturalnie mowie jedynie o IB. Aceo nigdy nie zabutelkowalo dla siebie, procz 5 beczek w 2012, ktore to byly przeznaczone na darmowe degustacje lub nieznaczaca nic budzetowa sprzedaz typu 150zl za butelke 17/18letniej whisky we wschodniej europie. Wiec chyba przyznasz ze do tego celu nie wybiera sie whisky na 7 8 lub wyzej. Whisky na 5 i 6 juz same w sobie byly rewelacja. Jesli chodzi o to co whiskybase uwaza za boteling Aceo, to zupelnie dzika interpretacja uzytkownikow serwisu, oparta na czastkowych informacjach skads wyrwanych. Wiec mam nadzieje zgodzisz sie ze ciezko tu oceniac Aceo jako firme ktora nigdy nie butelkowala pod retail pod kontem selekcji do botelingu ;) . Niedlugo na polkach pojawi sie MMD za ktore sam odpowiadam wiec bedziesz mogl mi w brode pluc jak cos nie bedzie smakowac :) naturalnie i tu pewna relacja jakosc/cena zostala zachowana, ale mysle ze na solidnym poziomie, a i tu komentarze mile widziane.
_________________
Doing does
 
 
 
Wiktor 
God of Hate
koordynator BOW


Ulubiona whisky: sobotnia
Dołączył: 27 Cze 2005
Posty: 4805
Skąd: Szczecin
Wysłany: Wto Wrz 02, 2014 4:47 pm   

Nie żebym coś sugerował, ale kilkakrotnie zdarzyło mi się kupić butelkę z napisem "Bottled by Aceo Ltd in Scotland 2006" ;) Zresztą przyzwoitą whisky zawierającą.

Tak czy inaczej Adamie, wszystko będzie zależało od stylu i efektowności restartu MMD. Jeżeli powalisz nas na kolana jakością (co zrobiło przecież na początku swojej bottlerskiej działalności kilku Waszych klientów) to nawet najgorsze grzechy z nieodległej przeszłości zostaną wybaczone i niemalże puszczone w niepamięć (te słynne whisky na Europę wschodnią... Boże, żyć daj...). Ale jeśli nie zerwiesz z demonami przeszłości, które lęgły się gdzieś między kalkulatorem a drzwiami w starym biurze MMD, to my już tu ładny palik strugamy, strugamy... :twisted:
_________________
Pozdrawiam,
Wiktor
-----------------------------------------
"Od Arrana, ognia, wojny, i do tego od człowieka, co się wszystkim nisko kłania, niech nas zawsze Bóg obrania"

"Piłem whisky, którym Wy młodzi nie dalibyście wiary. Atakujące płomieniem prosto ku gardzieli. Piłem mieniące się Ardbegi po ciemnej sherry, nalewane prosto z beczek u bram sklepów Sukhindera. Wszystkie te dramy znikną w czasie, jak roczniki na etykietach... Czas umierać"
 
 
 
rosomak 
Singlemalt Whisky Prophet



Ulubiona whisky: Brora
Dołączył: 28 Cze 2005
Posty: 1603
Skąd: zewsząd
Wysłany: Wto Wrz 02, 2014 5:22 pm   

Adam Hochul napisał/a:
Polowa tego co na polkach w Niemczech sie sprzedaje, a drzewiej to i dobre 75% wyszla od Aceo. Naturalnie mowie jedynie o IB.

Teraz jak dobrze wiesz sprzedaje sie niestety wszystko.
Adam Hochul napisał/a:
Aceo nigdy nie zabutelkowalo dla siebie, procz 5 beczek w 2012

Adam Hochul napisał/a:
Wiec chyba przyznasz ze do tego celu nie wybiera sie whisky na 7 8 lub wyzej. Whisky na 5 i 6 juz same w sobie byly rewelacja. Jesli chodzi o to co whiskybase uwaza za boteling Aceo, to zupelnie dzika interpretacja uzytkownikow serwisu

No coz - nie taka dzilka skoro na etykietach bylo napisane, ze butelkowane przez Was. Mieli zatem owi uzytkownicy uwazac, ze przez kogo? Wlasciwa interpretacja, ale byc moze bledne wnioski - w tym wypadku jednak niezawinione przez pijacych te wypusty. Skoro juz mowimy o tych 5 beczkch (ich jak rozumiem sie nie wypierasz). O ile dobrze je kojarze i sa to te ocenione nawet nie juz koniecznie przeze mnie tylko przez naszego wspolnego, a znacznie bardziej ode mnie wyrozumialego znajomego na oceny, ktore w zadnym wypadku nie chcialy zblizyc sie nawet do tych 5 punktow niestety.
Za te kwote rzecz jasna nie oczekuje cudow natomiast jesli byla tam jakakolwiek selekcja to chyba tylko negatywna :wink:
No, ale skoro uwazasz, ze wszystko bylo ok i tylko ktos tam cos na etykiecie napisal nie jak nalezy, albo trafila sie jedna kiepska beczka, czy moze 5 to ok - juz obawiam sie o jakosc MMD. Ktora to jakosc oczywiscie sprawdze. Chcialbym to zrobic z przyjemnoscia, ale na razie zasiales we mnie powazne zwiatpienie co do tej mozliwosci.
_________________
https://www.youtube.com/watch?v=cOeFhSzoTuc
 
 
Adam Hochul 
Singlemalt Whisky Crusader
SM in Campbeltown



Ulubiona whisky: Ben Nevis
Dołączył: 04 Gru 2010
Posty: 544
Skąd: Glasgow
Wysłany: Czw Wrz 04, 2014 10:06 am   

Rosomaku, chyle czolo przed Twoim doswiadczeniem i zasadniczo nie bedzie mi pewnie dane wypic tylu dobrych whisky ile Ty wypiles. To co zostalo wybrane dla MMD jest w moim doswiadczeniu bardzo solidne, a jedna czy dwie z tegorocznych botelingow mogl bym zapewne pic juz codziennie i bynajmniej nie za kare lecz z przyjemnoscia. Jednak waszej oceny nie moge sie doczekac i daj bog jeszcze w piatek jesli bedziesz mial zyczenie mozemy sie wymienic dramem.

Odnosnie bottelingow z 2006, a nawet wszelkiej whisky ktora sprzedalismy i pomoglismy zbautelkowac dla klienta miedzy 1999 a 2013 - tutaj klient zawsze decydowal co bedzie w butelce. Jesli bylo napisane 'bottled by Aceo' to bylo - zabutelkowane przez Aceo, fizycznie, na wynajetej przez nas lini produkcyjnej. ale nie wybrane przez Aceo, :) Wiec rozumienie bottled by jako wlasna sekecje to jedynie moze byc bariera jezykowa plus brak zrozumienia kogos kto projektowal etykiete jak taki statement moze byc postrzegany.

Od 2014 aktywnie doradzamy naszym klientom na temat jakosci whisky ktora maja w swoich beczkach , dzieki temu ze mamy teraz caly asortyment w jednym miejscu i pod scisla kontrola. Klienta nadal moze zabutelkowac co sobie zyczy, ale przynajmniej mial od nas scisle uwagi na temat jakosci tego co jest w beczce wraz z sugestiami na temat tego jaki finisz, jesli wogole, byl/jest niezbedny by podniesc jakosc whisky. I mysle ze to jest cos zupelnie nowego w swiecie niezaleznej single malt i przyjemnie jest byc czescia takiej inicjatywy.
_________________
Doing does
 
 
 
rosomak 
Singlemalt Whisky Prophet



Ulubiona whisky: Brora
Dołączył: 28 Cze 2005
Posty: 1603
Skąd: zewsząd
Wysłany: Czw Wrz 04, 2014 11:23 am   

Adam Hochul napisał/a:
Rosomaku, chyle czolo przed Twoim doswiadczeniem

Bez takich pierdół mi tu Adamie ;)
Adam Hochul napisał/a:
nie bedzie mi pewnie dane wypic tylu dobrych whisky

No kurde nie strasz - liczylem, ze teraz wszystko w Twoich/ACEO/MMD rekach :mrgreen:
Adam Hochul napisał/a:
To co zostalo wybrane dla MMD jest w moim doswiadczeniu bardzo solidne, a jedna czy dwie z tegorocznych botelingow mogl bym zapewne pic juz codziennie i bynajmniej nie za kare lecz z przyjemnoscia.

Nie ma sprawy chetnie wymienie sie dramem. Nie przywoze nic ze soba, ale mysle, ze zaakceptujesz wymiane owych solidnych rzeczy za rownowazny dram, na ktoryms ze stoisk jakie tam beda.
Adam Hochul napisał/a:
moze zabutelkowac co sobie zyczy, ale przynajmniej mial od nas scisle uwagi na temat jakosci tego co jest w beczce wraz z sugestiami na temat tego jaki finisz, jesli wogole, byl/jest niezbedny by podniesc jakosc whisky

Tym lepiej zatem, ze niebawem bede mogl sprobowac tego jaki efekt przynioslo stosowanie tych uwag do wlasnych wypustow MMD :wink:
_________________
https://www.youtube.com/watch?v=cOeFhSzoTuc
 
 
awaria_maniac 
Singlemalt Whisky Apprentice


Ulubiona whisky: Ardbeg
Dołączył: 12 Cze 2013
Posty: 37
Skąd: Warszawa
Ostrzeżeń:
 6/3/6
Wysłany: Sob Wrz 06, 2014 8:31 pm   

Wiktor napisał/a:
Wiemy, wiemy. I bedziemy ;)


Są już do kupienia bilety na Warsaw Whisky Fest - w tym na Masterclasses (Islay brzmi obiecująco). Do zobaczenia :D
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Nie możesz ściągać załączników na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group phpBB3
naprawa laptopów